Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mistrz Gry.
Dołączył: 17 Paź 2015
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 9:39, 16 Sty 2016 Temat postu: |
|
|
Podwładni właścicielki gospody wynieśli wszystkie ciała do stajni. Jeden z nich pobiegł po medyka, by obejrzał wszystkich awanturników. Wieśniaków zabrano do pokoi, zgodnie z prośbą Florence. Teraz gospodyni zerkała na dziewczynę wyczekująco, oceniając jej wiarygodność.
Na słowa Mavis Rudowłosa umilkła, poddając się kojącym właściwościom lekarstwa. Regeneracja przebiegła szybko, organizm Rudej był bardzo silny. Dzięki elfiej magii rana znacznie zmalała. Po chwili kobieta była w stanie podnieść się, zabrać sztylet z rąk Vasey i samodzielnie przyłożyć do rany gorącą końcówkę. Syknęła przy tym cicho, ale wytrzymała, być może pomogła jej w tym Florence. Ruda zwróciła broń w ręce właścicielki, zachwiała się lekko i odzyskała równowagę.
- Moje panie, dziękuję bardzo, ale w tych okolicznościach nie mogę pozwolić sobie na dalsze narażanie was i gospodyni. - zerknęła na kobietę czającą się za kontuarem. Ostrożnie postąpiła parę kroków w stronę drzwi prowadzących na ulicę. Przystanęła i ostatni raz zwróciła się do swoich uzdrowicielek.
- Mam na imię Bairre. Jeszcze raz dziękuję za pomoc.
To powiedziawszy, przestąpiła próg i tyle ją widzieli. Z zewnątrz dało się słyszeć przeciągły gwizd i chlupot błota, rozpryskującego się pod kopytami konia.
------------------------
Dalej kolejność dowolna - róbta co chceta
Moi drodzy!
Ogromną przyjemnością było dla mnie prowadzenie tej rozgrywki, jednak, jak wszystko inne, jej czas dobiega końca. Nie pozostaje nam nic innego, jak wziąć sprawy we własne ręce i dać sobie radę samemu. Zapraszam do dalszego odkrywania sekretów Maravillas. Być może Mistrz Gry pojawi się w innym miejscu, kompletnie niespodziewanie?
W celu dalszej gry możemy ciągnąć nasz wątek lub rozejść się. Jeżeli jesteście chętni do dalszego pisania, dajcie znać w specjalnym wątku http://www.maravillas.fora.pl/chetni-do-dialogu,8/
Zapraszam też do zgłaszania swoich kandydatur na Mistrzów Gry - każdy może nim zostać. Wystarczy napisać do Administratora.
Miłej zabawy!
by Vasey
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Mavis
Dołączył: 14 Lis 2015
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 15:57, 16 Sty 2016 Temat postu: |
|
|
W osłupieniu wpatrywała się jak Ruda skoczyła na nogi i sama przypaliła ranę rozgrzanym ostrzem. Prawdopodobnie Mavis nawet nie zdawała sobie sprawy z tego ile swojej własnej energii przelała na poszkodowaną, ale nie sprzeciwiła się gdy elfka podziękowała za ratunek i wyszła. Zamiast tego na miękkich nogach podniosła się do pozycji stojącej i spojrzała na niemały bałagan jaki po sobie pozostawiły. W pierwszym odruchu chciała zacząć sprzątać, ale dostrzegła wzrok gospodyni, która niewątpliwe woli się ich pozbyć i posprzątać sama. Zamiast tego zwróciła się do towarzyszek.
- Dziękuję za pomoc. Gdyby nie wy, nie udało by nam się uratować Bairre. - posłała im życzliwy, choć zmęczony uśmiech. - Vasey... Pakt o którym mówiłam Inkwizytorowi na prawdę istnieje. Masz wszelakie prawa do swobodnego poruszania się po krajach nad którymi piecze sprawuje Inkwizycja. Lepiej jednak nie wchodzić im w drogę, żeby uniknąć takich sytuacji jak dziś. - następnie zwróciła się do dziewki w kolorowych sztach. - Jestem Mavis i mam u Ciebie duży dług wdzięczności. Nie każdy bezinteresownie udzieliłby pomocy. - skończywszy dziękować, skłoniła się nisko, z królewską gracją i opuściła gospodę zataczając się lekko z przemęczenia. Zanim zacznie kontynuować swoją misję musi koniecznie się wykąpać i zmyć z siebie krew rudowłosej. Powinna też znaleźć nową suknię, bo z tej dużo nie zostało.
Wsiadła na swego konia i odjechała.
/zt
|
|
Powrót do góry |
|
|
Vasey
Dołączył: 14 Paź 2015
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 0:26, 18 Sty 2016 Temat postu: |
|
|
To, co osiągnęła Mavis, przykładając do rany jakieś liście, zrobiło wrażenie na Vasey. Być może była to prawdziwa magia. Dziewczyna musiała przyznać, że takie zdolności są naprawdę przydatne. Sama jednak wolała trzymać się od takowych z daleka.
Skinęła głową na pożegnanie Bairre, w myślach wciąż nazywając ją Rudowłosą. Żałowała, że nie mogła jej bliżej poznać. Teraz została sama z dwoma nieznajomymi kobietami, niepewna ich zamiarów. Pierwsza odezwała się Mavis, dziękując im za pomoc dla Rudej. Równie dobrze one mogły podziękować jej, ale zanim którakolwiek zdążyłaby coś powiedzieć, elfka ciągnęła dalej. Wspomniała o jakimś pakcie, czymkolwiek by on nie był. Vasey nie mieszała się do polityki, zwłaszcza, że z Inkwizycją nigdy nie wiadomo. Lepiej omijać ich szerokim łukiem. Nawet, jeśli wszyscy byli tak nieszkodliwi co Sánchez-García.
Na koniec podziękowała barwnie ubranej młodej kobiecie, ochoczo pomagającej przy ratowaniu Rudowłosej. Wyszła, zabierając ze sobą swoje sprawy i tajemnice.
- Chyba i na nas przyszedł czas - mruknęła Vas, trochę do towarzyszki a trochę do siebie. - Lada chwila mogą wpaść tu strażnicy. Lepiej, żeby nie konarzyli nas z tym, co tu zaszło.
Już chciała opóścić gospodę i poszukać miejsca na nocleg, gdy przypomniała sobie o czymś.
- Z całym szacunkiem, ale dlaczego opłaciłaś nocleg tym rozbójnikom? Oni by na naszym miejscu palcem nie kiwnęli. A rodziny pewnie się już niepokoją, w końcu wyszli rozprawić się z niebezpieczną czarownicą. - ostatnie słowa wypowiedziała dość drwiącym tonem, nie próbując nawet ukryć swojego zniesmaczenia. - Teraz wszyscy będziemy się musieli ukrywać. - Zauważyła, wciąż nie mogąc zrozumieć zachowania nieznajomej w kolorowej sukni.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Florence
Dołączył: 15 Gru 2015
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Paryż
|
Wysłany: Wto 18:30, 19 Sty 2016 Temat postu: |
|
|
Uważnie przyglądała się rudej, która wstała, jednak z ulgą zauważyła, że może sama utrzymać się na nogach. Do tego pewnym ruchem wzięła sztylet i przyłożyła go do rany... Że co?
Flo gwałtownie wyciągnęła rękę w jej kierunku, co było niepotrzebne i wyglądało dość groteskowo. Skupiła się na ranie, póki kobieta nie odjęła od niej noża. Następnie westchnęła i pokręciła głową z niedowierzeniem.
- Nie lubisz się cackać, hę? – zapytała z rozbawieniem, wsuwając jednocześnie pęk pozbieranych strzał do kołczana Mavis. Skinęła głową z uśmiechem na podziękowania rudej, patrząc za nią, póki nie wyszła. Po chwili spojrzała na elfkę, która również zwróciła się do niej i brązowowłosej z podziękowaniem. Następnie wysłuchała z zainteresowaniem słów skierowanych do kobiety, poznając przy okazji jej imię. Doszła do wniosku, że oprócz tego, że obie kobiety są elfkami, nie mają ze sobą nic wspólnego, a już na pewno głupstwem było uważać Vasey za podwładną Mavis.
Gdy białowłosa zwróciła się do Flo, ta prychnęła, by ukryć zmieszanie i machnęła ręką, jakby to było nic takiego. Z trudem powstrzymała śmiech, gdy ta się jej skłoniła. No proszę, sama królowa Aredhel schyla przed nią kark, choć ona najchętniej podstawiłaby jej nogę… A przynajmniej zrobiłaby to jeszcze niedawno, bo po tym jak widziała z jakim poświęceniem ratowała Bairre jej zapał nieco ostygł.
Wysłuchała słów Vasey i wzruszyła ramionami na uwagę o strażnikach. Zmarszczyła brwi na jej dalsze słowa.
- Przecież nie trzymam ich na siłę – obruszyła się Flo– jak się ockną będą mogli wrócić do domu, czy co tam chcą. Po prostu uważam, że nie jest dobrze uczciwych, ciężko pracujących ludzi wrzucać do….
Przerwała. Zdała sobie sprawę, że chyba źle odebrała pytanie Vasey. Kobieta raczej nie martwiła się o, jak ich określiła, rozbójników, raczej dziwiło ją dlaczego Flo im pomogła.
- Nie sądzę byście musieli się bać – podkreśliła musieli, bo nie sądziła, by to jej jakkolwiek mogło dotyczyć – I nie zwykłam pomagać ludziom, oczekując czegoś w zamian.
Wciąż nie odpowiedziała na zasadnicze pytanie, wiedziała o tym dobrze, ale musiała się nad nim zastanowić. Oczywiście pomogła wieśniakom, bo z początku to oni wydawali jej się stroną poszkodowaną, jednak to prawdopodobnie nie było prawdą i w związku z tym nie była pewna jak to ująć.
- Słyszałam jak Mavis mówiła coś o zniszczonej uprawie, więc uznałam, że ci „rozbójnicy” mają prawo zażądać odszkodowania. Poza tym nie widziałam wcale, żeby wam coś robili. Jeden z nich zaatakował inkwizytora, z którym sami mieliście sprzeczkę, a drugi tego... - zwróciła wzrok na miejsce, w którym siedział smagły wojak, ale nikogo już tam nie było – takiego jednego, co chyba też z wami nie był… A potem Bairre powiedziała, że w sumie nic im nie zrobiła, więc już sama nie wiem co o tym sądzić.
Przygryzła wargę, patrząc na Vasey z oczekiwaniem. Miała nadzieję, że ta ją zrozumie.
/Vas, dziękujemy za tę świetną rozgrywkę, odwaliłaś kawał dobrej roboty jako Mistrz Gry ;)
Ostatnio zmieniony przez Florence dnia Nie 23:55, 24 Sty 2016, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Vasey
Dołączył: 14 Paź 2015
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 22:43, 22 Sty 2016 Temat postu: |
|
|
/Dzięki, najważniejsze, że Wam się podobało :) Przepraszam za opóźnienie w dodawaniu postów, ale w tym tygodniu miałam bardzo napięty grafik..
Nieznajoma cechowała się nadmierną niefrasobliwością. Może szczęśliwie nia miała do czynienia ze strażnikami miejskimi, ale słyszeć o nich coś powinna. Vasey nigdy nie obawiała się stróżów, ponieważ umiała się obronić i zazwyczaj nie robiła nic, co podlegało karze. Co innego taka drobna osóbka, wyglądająca na tancerkę. Nie miała przy sobie broni i ledwo znosiła widok krwi. A strażnicy mieli skłonność do ślepego wykonywania rozkazów, szybkiego tracenia cierpliwości i brutalnego traktowania aresztowanych.
- Wieśniacy szybko doniosą na nas strażnikom, o tobie też mogą się dowiedzieć i wylądujesz w lochu. Kogo obchodzi, że nie walczyłaś przeciw strażnikom? - Vasey nagle zdała sobie sprawę, że niewiele obchodzą ją dalsze losy naiwnej aczkolwiek dobrotliwej kobiety. Za to zaczęła się martwić o swoje. - Chyba, że przyjdzie ci do głowy na nas donieść.
Wysłuchała wszystkiego, co jej rozmówczyni miała do powiedzenia, po czym prychnęła.
- Ten, który zaatakował inkwizytora, zrobił to w obronie własnej. Jego problem, że zachciało mu się próbować czarnej magii. Po co to komu? - wyraziła swoją dezaprobatę. - A taki jeden, co z nami siedział, próbował pokojowo rozwiązać zaistniałą sytuację. - Stanęła po stronie Carney'a, mimo że ten zwyczajnie ją zostawił, wymykając się po cichu. Nie potrafiła pozostać obojętna, mężczyzna zrobił na niej wrażenie.
Vasey zorientowała się, że być może potraktowała nieznajomą zbyt ostro. Poprawiła płaszcz i naciągnęła kaptur, przygotowując się do wyjścia.
- Osobiście wierzę w niewinność Bairre. W każdym razie to, co zrobili wieśniacy, próbując samemu wymierzyć sprawiedliwość, było nieuzasadnionym napadem.
Ostatnio zmieniony przez Vasey dnia Pią 22:44, 22 Sty 2016, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Florence
Dołączył: 15 Gru 2015
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Paryż
|
Wysłany: Sob 15:27, 23 Sty 2016 Temat postu: |
|
|
Śmieszyło ją nieco jak elfka próbuje jej wytłumaczyć, że jest zagrożona. Jako mały obdartus często wpadała w kłopoty i zazwyczaj udawało jej się wykaraskać. A wtedy jeszcze nie miała nawet mocy.
- Na pewno nie doniosę – zaprzeczyła gwałtownie Flo, kręcąc przy tym główką. Troszkę przykro jej się zrobiło, że elfka w ogóle o tym pomyślała, ale szybko odtrąciła negatywne myśli – Możesz mi z tym zaufać, Vas.
Dodała już z uśmiechem i puściła jej oczko. Wysłuchała całej historii.
- Dziękuję ci za opinię, muszę nad tym pomyśleć – rzekła w zamyśleniu, układając sobie wszystkie fakty w głowie – A tak nawiasem… Nie wierzę w coś takiego jak czarna magia. Magia to magia. To tak jakby dzielić bronie na dobrą i złą… W sensie etycznym. Magia nie jest zła sama w sobie, jedynie sposób jej wykorzystania. Ale i tak mam wrażenie, że do niecnych celów o wiele częściej używa się tradycyjnych metod.
Skończyła wzruszeniem ramion, jakby to była nic nieznacząca uwaga i zdawała sobie sprawę, że raczej nikogo do tego nie przekona.
Przez chwilę miała w głowie obraz siebie i Vasey siedzących przy piwku, śmiejących się i gadających do samego rana, ale patrząc na postawę elfki, ta raczej wolałaby opuścić karczmę. Wielka szkoda. Wyglądała na osobę, która mogła mieć wiele ciekawego do powiedzenia. A Flo… zawsze miała wiele do powiedzenia.
Pod wpływem tej myśli postanowiła się chociaż przedstawić.
- Jestem Flo… rence – po namyśle dokończyła imię i nagle zachichotała – Znaczy Florence. Już taki jeden zwał mnie panną Rence przez omyłkę. Ale wolę Flo.
Przyglądała się Vasey z zainteresowaniem. Co tu robi, skąd przybywa? Tyle pytań. Ale przełknęła je wszystkie. Dało się wyczuć, że elfka jest do niej raczej zimno nastawiona, a takiego towarzystwa nie było jej trzeba. Sama też nie wiedziała, czy czuje do niej jakąkolwiek sympatię czy to po prostu samolubna ciekawość.
- Nie będę cię dłużej zatrzymywać – rzekła w końcu – Choć miło się gawędziło. Jakby strażnicy się jednak zjawili, to naprowadzę ich na południe… mam nadzieję, że się tam nie wybierasz.
Przeniosła wzrok na gospodynię, nadziewając się na jej uporczywe spojrzenie. Zaczęła liczyć w głowie ile zostało jej pieniędzy, jednak rachunki nie szły po jej myśli, co można było wywnioskować po mocno zaciśniętych ustach.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Vasey
Dołączył: 14 Paź 2015
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 21:25, 25 Sty 2016 Temat postu: |
|
|
Sposób, w jaki dziewczyna kręciła głową był niemalże uroczy. Nie wyglądała na taką, która miała w przestrachu donieść straży miejskiej o zamieszaniu w gospodzie. W miarę jak tajemnicza nieznajoma snuła rozważania, złość powoli opuszczała Vasey. Przemilczała kwestię magii, do której i tak nie potrafiła się przekonać. Z czarami wolała nie mieć nic wspólnego.
Ochłonąwszy z emocji zdobyła się na przyjaźniejszy ton.
- Jestem Vasey, choć wydaje mi się, że poznałaś już moje imię. - Zapewne był to moment, kiedy Mavis wyraźnie zwróciła się do Vasey po imieniu.
Uznała, że niegrzeczne będzie wyjście bez słowa. Zaczęła od podziękowania Flo za dobre chęci.
- Dziękuję, ale lepiej unikaj straży. Nic im nie mów, bo domyślą się, że rozmawialiśmy. Nie znasz sprawy.
Po tych słowach chciała energicznie opuścić nieszczęsną gospodę. Wtem do głowy przyszedł jej pewien pomysł.
- Jesteś tancerką? Akrobatką? Pracujesz gdzieś? - Zapytała z nadzieją. Vas potrzebowała pieniędzy, a na tą chwilę miała tylko jeden pomysł na to, jak je zdobyć.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Florence
Dołączył: 15 Gru 2015
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Paryż
|
Wysłany: Wto 20:01, 26 Sty 2016 Temat postu: |
|
|
- Raczej trudno będzie ukryć, że rozmawiałyśmy – zauważyła Flo, rozglądając się znacząco po gospodzie. Choć gości nie zostało wielu, była pewna, że znajdzie się jakiś chytrus, który wskaże ją palcem jako tę, która gadała z podejrzaną, licząc oczywiście na parę groszy. A może i sama gospodyni się o to pokusi.
Flo zaśmiała się wesoło na celne domysły Vasey i zdać się mogło, ze ktoś zerwał sznur pereł, które teraz dźwięcznie uderzały o posadzkę.
- Wiesz, za to kocham Maravillas! – zawołała rozbawiona - Nikt tu nie pomyśli, że jakaś ze mnie ulicznica, jak to bywa w innych miejscach, tylko wszyscy mają mnie za artystkę! Cóż za słodkie, niewinne miasto… Ale trafiłaś, w obu przypadkach. Oprócz tego też jestem aktorką, pieśniarką i poniekąd wróżbitką. Od południa występuję na rynku, wiesz, wcześniej nie ma sensu. Za dużo przekupek, ciężko się wcisnąć. Możesz przyjść kiedyś popatrzeć… Przyjdziesz?
Po chwili dodała.
- Ale właściwie to ty nie jesteś z miasta, prawda?… Bo jesteś elfką? – postanowiła się o to zapytać, by mieć jasność sytuacji. Z tym domyślaniem się różnie jej wychodziło. Od razu wytłumaczyła skąd to przypuszczenie – Mavis wspominała o tym pakcie, podkreślając, że możesz bezpiecznie łazić po kraju, a że pakt dotyczył elfów, wychodzi na to, że jesteś jednym z nich… Mylę się?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Vasey
Dołączył: 14 Paź 2015
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 0:44, 28 Sty 2016 Temat postu: |
|
|
Niefrasobliwy śmiech Flo wydawał się nie pasować do ich kłopotliwej sytuacji, mimo to zadziałał bardziej niż jakiekolwiek inne czary. Vasey podniosła delikatnie kąciki ust, co w jej przypadku oznaczało serdeczny uśmiech. Przyjemnie słuchało się głosu tej barwnej osoby. Szlachcianka słuchała z zaintrygowaniem. Zaraz przyszedł jej do głowy pewien pomysł.
- Z ochotą. Występujesz z większą grupą? Nie przydałoby wam się więcej artystów? Dajmy na to, występujących z końmi?
Wyrzuciła te słowa w wielkim pośpiechu, jakby koniecznie chciała szybko usłyszeć odpowiedź. Zreflektowała się dopiero, gdy Florence zadawała jej kolejne pytanie. Vas odczekała standardowy wywód artystki, spinając się na wzmiankę o elfach.
- Mavis i ty za dużo gadacie - przypominało to nerwowe syknięcia. - Nie przymominaj o tym ludziom, mnie się na stos nie pali. Oczywiście, że znaczniejsi przedstawiciele elfów dogadają się z co niektórymi Inkwizytorami, w praktyce wygląda to zupełnie inaczej. Takich jak Bairre ludzie posądzają o bycie złymi ludźmi. Ja jestem tylko półelfem, ale wolę, żeby ludzie nie byli tego świadomi.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Florence
Dołączył: 15 Gru 2015
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Paryż
|
Wysłany: Sob 14:00, 30 Sty 2016 Temat postu: |
|
|
Vasey udało się zaskoczyć Flo i to bardzo. Odkąd zaczęła samotnie podróżować nie myślała o założeniu trupy czy czymś podobnym. Nigdy nie ciągnęło ją do tego, by przewodzić, ale nie lubiła też słuchać rozkazów, jednak kompan to co innego. Brakowało jej towarzystwa. Ciężko jest wystawić sztukę samemu lub tańczyć bez muzyki, dlatego zazwyczaj doczepiała się do innych występujących.
Widywała już pokazy ujeżdżania, które zawsze były bardzo ciekawe i efektowne. Jakże więc mogłaby odmówić?
- Masz na myśli siebie? – zapytała Flo. Zdawała się ignorować męski strój Vasey, który mówił wyraźnie, że bardziej z niej wojowniczka niż artystka. Widocznie było coś takiego w głosie bądź oczach Vasey, co naprowadziło ją na właściwy trop. Z resztą takie odzienie wcale nie przeszkadzało w pracy z końmi... Poza tym w głębi duszy każdy może być artystą, prawda? - Nie mam nikogo, ale zawsze chętnie kogoś przyjmę do mojej jednoosobowej grupy.
Uśmiechnęła się, lecz po chwili skrzyżowała ręce na piersiach i zmrużyła czujnie oczy.
- Ale musisz mi powiedzieć co potrafisz… albo najlepiej pokazać.
Była ciekawa umiejętności kobiety. Sama nie potrafiła jeździć konno, a co dopiero dokonywać jakichś wyczynów.
Wysłuchała odpowiedzi Vasey na temat elfiego pochodzenia.
- Półelfem? - powtórzyła Flo w zdziwieniu – Ale też masz te… śmieszne uszka?
Zapytała, przykładając dłonie do obu stron głowy, demonstrując co ma na myśli. Choć po treści wypowiedzi i zmianie tonu głosu poznała, że nie jest to ulubiony temat Vasey, nie mogła się powstrzymać.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Vasey
Dołączył: 14 Paź 2015
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 23:35, 01 Lut 2016 Temat postu: |
|
|
Pytanie, które zadała jej Florence zabrzmiało odrobinę tak, jakby tancerka nie wierzyła w jej umiejętności. Może myślała, że Vasey zacznie skakać po końskim grzbiecie, przebrana w absurdalne falbanki? Dumna szlachcianka poczuła wielką determinację i chęć pokazania, czego potrafi dokonać w parze z Sarą.
- Może nie wyglądam jak artysta estradowy, ale coś tam potrafię. A w parze zawsze łatwiej zyskać widownię - dodała, zachęcając Flo do podjęcia współpracy. - Trzeba z czegoś żyć.
Wiedziała, że artystka będzie chciała zobaczyć ją w akcji. Zmrużyła oczy i lekko zacisnęła usta, przybrawszy typowo zdeterminowany wyraz twarzy.
- Myślę, że powinniśmy znaleźć sobie jakieś mało uczęszczane miejsce.
Po raz kolejny nie zdążyła dojść do drzwi, gwałtownie odwracając się na słowa Flo. Już chciała kąśliwie odpowiedzieć, iż nie widzi żadnego problemu ze swoimi uszami ale uznała, że nie będzie to dobry początek znajomości.
- Są odrobinę dłuższe i smuklejsze, nie takie jak u prawdziwych elfów. - Pchnęła drzwi, gestem zapraszając artystkę na zewnątrz. Nie czekając na nią, wyszła pierwsza i cmoknęła cicho. Zza budynku gospody wyskoczyła złota klacz, w pełnej gotowości do ratowania życia swojej amazonki. Vas położyła dłoń na czole zwierzęcia, uspokajając go szepnięciem. Odwróciła się w stronę wychodzącej Florence.
- A więc, w drogę!
Ruszyła pierwszą lepszą uliczką. Za nią podążyła Saraid, trzymając pysk blisko jej prawej ręki. Vasey nigdy nie musiała prowadzić klaczy, która przywiązała się do niej, jak dziecko do matki. Była jedynym, co jej pozostało.
/zt
|
|
Powrót do góry |
|
|
Florence
Dołączył: 15 Gru 2015
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Paryż
|
Wysłany: Wto 9:13, 02 Lut 2016 Temat postu: |
|
|
- Trzeba, trzeba – przyznała z dość bladym uśmiechem. Jeżeli zastanawiała się, dlaczego Vasey w ogóle chciała do niej dołączyć, właśnie poznała odpowiedź. Wszystko przez pieniądze, co? Po chwili jednak uznała, że to nie ma znaczenia.
- Jasne, chodźmy – zgodziła się na propozycję od razu. Na wzmiankę o uszach, zaczęła wypatrywać opisywany kształt, lecz półelfka starannie ukrywała swą tajemnicę.
Gdy wychodziła z gospody, kobieta za ladą zawołała za nią.
– Zaraz wrócę, obiecuję! - rzuciła Flo, wybiegając na zewnątrz i szybko doganiając Vasey. Zamykające się drzwi zagłuszyły klątwy właścicielki.
Światło przy wejściu gospody pozwoliły dziewczynie zobaczyć wielkiego konia złotej maści, który podszedł do Vasey.
- Ale cudny! – zawołała ze szczerym zachwytem. Nie trzeba było być znawcą, by dostrzec w koniu coś niezwykłego. Piękne, mocne kształty, sierść wyczyszczona do perfekcji, pobłyskująca niczym diamenty no i sam, niecodzienny kolor zwierzęcia.
Ruszyła za Vasey. Było już po zmroku i ledwo co widziała, ale mimo to poszła w ciemność z półelfką, ciekawa, gdzie ta ją zaprowadzi.
/zt
|
|
Powrót do góry |
|
|
Florence
Dołączył: 15 Gru 2015
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Paryż
|
Wysłany: Śro 14:13, 17 Lut 2016 Temat postu: |
|
|
Otworzyła drzwi i z uśmiechem podeszła do lady, kładąc na nią kilka pieniążków. Gospodyni stwierdziła, że to starczy zaledwie za jedną osobę.
- O nie – odparła Flo, kładąc ręce na biodrach – To za jednoosobowy pokój.
Oczywiście mogłaby zapłacić więcej, ale nazajutrz gospodyni znalazłaby jedynie kilka kamyczków, a nie chciała jej oszukiwać. Kobieta była miła i zgodziła się na jej prośbę, oprócz tego Flo zamierzała zostać tutaj nieco dłużej i nie chciała wzbudzać niepotrzebnych podejrzeń. W czasie drogi więc zaczęła sobie układać, co dokładnie powie. Wydawało się jej oczywiste, że wrzucili wieśniaków do najtańszej klitki.
Gospodyni bez dalszych protestów zabrała pieniądze. Flo odetchnęła z ulgą, po czym zamówiła jeszcze wino, wyskrobując resztę monet z torebki i udała się na górę.
Ocuciła wieśniaków bez zbędnych ceregieli i zaczęła ich wypytywać o to, co się stało. Z początku oburzyli się na jej bezczelność, lecz gdy wspomniała o tym jak im pomogła, zaczęli gadać, jednak tak zawile i nieskładnie, że Flo już nie miała wątpliwości, że kłamią jej w oczy. Zezłościło ją to.
Gdyby ktoś tego wieczora przechodził w okolicach „Karego Rumaka” usłyszałby przerażone krzyki a następnie zauważył dwóch jegomości wypadających z gospody, potykających się co chwila i uciekających w popłochu jakby ich jakieś licho goniło.
Flo postanowiła zostać w już opłaconym pokoju. Wzięła kąpiel, wyprała sukienkę i mile rozgrzana winem rzuciła się na posłanie, nie mogąc powstrzymać uśmiechu. Ale mieli miny.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Florence
Dołączył: 15 Gru 2015
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Paryż
|
Wysłany: Pon 22:26, 22 Lut 2016 Temat postu: |
|
|
Z samego rana, gdy tylko na dworze zrobiło się jasno, opuściła gospodę.
/zt
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Style edur
created by spleen &
Programy.
|