Forum www.maravillas.fora.pl Strona Główna
 
 FAQFAQ   FAQSzukaj   FAQUżytkownicy   FAQGrupy  GalerieGalerie   FAQRejestracja   FAQProfil   FAQZaloguj 
FAQZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   
Gospoda 'Kary rumak'
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.maravillas.fora.pl Strona Główna -> Wschodnie dzielnice
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mistrz Gry.




Dołączył: 17 Paź 2015
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 10:48, 29 Lis 2015    Temat postu:

Rudowłosa już otwierała wąskie usta aby odpowiedzieć na zadane przez Carney'a pytanie, kiedy drzwi gospody otworzyły się z hukiem. Do środka wtoczyło się czterech muskularnych mężczyzn, groźnie wymachujących drewnianymi pałkami. Ich skromny ubiór wskazywał na to, że wszyscy byli wieśniakami. Goście odwrócili się w ich stronę, trwożnie spoglądając na nowoprzybyłych. Gospodyni prychnęła urażona.
- Gdzie mi tutaj z tymi kijami?! Gości przepędzicie!
Mężczyźni nie zwrócili na nią uwagi, wodząc ślepiami po całym pomieszczeniu.
- Gdzie jest ta wiewióra! - Wydarł się pierwszy z zakapiorów, nic sobie nie robiąc ze zdegustowanych spojrzeń gości, chyłkiem opuszczających gospodę.
- Zamknij ryja. - warknął na niego drugi, z tatuażami na odsłoniętych ramionach. Jego czarne ubranie przywodziło na myśl odzienie kata.
- Przepraszamy, że niepokoimy miłościwą panią i jej gości - parsknął drwiąco największy - szukamy tylko pewnej dziewuszki. Przez pole naszemu krewniakowi przejechała, zjawa jakowaś. W spodniach była, z włosem rozwianym, jużeśmy myśleli, że ladacznica. Aliści, na plecach łuk dźwigała, taki, że go nawet tęgi chłop nie napnie. Szwagier, - zwrócił się do najdrobniejszego zbira - widzisz ją?
Ten zaprzeczył, gwałtownie potrząsając głową. Wyglądał na niemniej przerażonego od rudowłosej kobiety.
- Ty, zobacz, tam siedzi! - ocknął się czwarty, do tej pory milczący gruby wieśniak - Łożesz ty... Od razu mówiłem, Inkwizycję wezwać.
- Nie! - Zaprzeczył ten z tatuażami. - Sami się z nią rozprawimy.
-----------------
Wykonają kilka kroków w kierunku waszego stołu, są coraz bliżej. Gospodyni odgraża się zza lady, grożąc, że wezwie straż miejską.
Kolejność Vasey, Carney, Mavis

by Vasey
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vasey




Dołączył: 14 Paź 2015
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:11, 02 Gru 2015    Temat postu:

Elfka o imieniu Mavis usiadła obok niej i zajęła się jedzeniem. Poruszała się z godnością, jej gesty cechowała jakowaś duma, świadcząca o szlacheckim pochodzeniu. Vasey, sama będąc szlachcianką, nie przejmowała się tym zbytnio. Z odrobiną irytacji powtórzyła, jak ma na imię.
Zaraz po tym miłą atmosferę przerwało głośne wtargnięcie czterech wieśniaków. Od samego początku nie spodobało jej się to towarzystwo. Nie zdobyli też sympatii gospodyni, której Vasey bardzo współczuła.
Była skłonna uwierzyć w historyjkę opowiedzianą przez jednego z prostaków, tylko nie widziała nic złego w tym, iż ruda kobieta przejechała sobie przez czyjeś pole. Ot, zabłądziła. A to, że nosiła jakiś łuk nie robi z niej groźnego mordercy ani czarownicy. Vasey nadal nie mogła przyzwyczaić się do dziwnych zwyczajów tych stron, między innymi organizacji zwanej Inkwizycją. Zaraz kiedy ktoś wyróżniał się z tłumu, ludzie zaczynali tworzyć absurdalne teorie, łączyć takiego osobnika z magią i innymi zakazanymi praktykami.
Już wydawało się, że rudowłosa pozostanie niezauważona lecz w tym momencie gruby rolnik zwrócił na nią uwagę, skuloną za rosłym Carneyem. Vasey dyskretnie chwyciła pod stołem pochwę tuż pod rękojeścią szabli, prawą dłoń oparła na głowicy. Bacznie obserwowała ruchy wieśniaków. Elfka postanowiła poczekać na dalsze wypadki, pozostając w gotowości do gwałtownego skoku.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carney




Dołączył: 09 Lis 2015
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szkocja

PostWysłany: Czw 22:59, 03 Gru 2015    Temat postu:

Białowłosa usiadła naprzeciw wilkołaka i zaczęła jeść przyniesiony przez kelnerkę posiłek. Mężczyzna parsknął śmiechem, słysząc jej wypowiedź.
- Podróżujemy? Skoro tak uważasz... Carney. - przedstawił się, patrząc jej w oczy. Teraz, gdy odsłoniła twarz zauważył jej delikatną urodę i niebiesko-szare oczy. Można ją było uznać za całkiem ładną.
Zerknął na rudą, czekając aż coś powie. Ta otworzyła usta, lecz zanim zdążyła coś powiedzieć, do gospody wpadła banda jakichś wieśniaków. Carney uśmiechnął się pobłażliwie, widząc ich proste pałki. Od razu zorientował się o co chodzi, gdy pierwszy z nich wspomniał o wiewiórze.
Ci wieśniacy i ich problemy pomyślał. Wystarczy, że ktoś wtargnie na ich pole i naruszy nudne życie a oni już biją na alarm. Jeszcze ta cała Inkwizycja - komu przeszkadzały elfy, krasnoludy, nie mówiąc już o wilkołakach. Ludzie potrafią zawsze wszystko skomplikować. Oczywiście zupełnie niepotrzebnie.
Gbury zbliżały się nieubłaganie, mężczyzna wiedział, że musi jakoś zareagować. Wstał więc powoli i rzekł z ledwo wyczuwalną ironią:
- Panowie. Tylko narobicie szkody, sobie i innym. Odłóżcie broń i napijcie się z nami.
Carney - pozornie rozluźniony i spokojny, w środku oczekujący niecierpliwie na odpowiedź - uśmiechnął się zachęcająco. Mimo to, nie żywił zbytnich nadziei, że wieśniacy go posłuchają.


Ostatnio zmieniony przez Carney dnia Czw 23:00, 03 Gru 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mavis




Dołączył: 14 Lis 2015
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 22:50, 08 Gru 2015    Temat postu:

Na śmiech mężczyzny zareagowała lekkim uśmiechem po czym w pełni skupiła się na jedzeniu. Akurat wypijała ostatni łyk mleka gdy do gospody wtargnęła grupa mężczyzn z prostymi pałkami. Uniosła lekko brwi zastanawiając co dokładnie mają zamiar z nimi zrobić, stłuc rudowłosą dziewczynę o tak odmiennej postawie ciała? Nie wspominając o gabarytach bowiem każdy z nich górował nad ich towarzyszką. Postronny świadek mógł stwierdzić, że nie miała z nimi szans gdyby doszło do walki wręcz.
W pierwszym odruchu Mavis chciała zarzucić na nią swój płaszcz by chociaż spróbować ukryć ogniste kędziory, ale gdy usłyszała o inkwizycji skrzywiła się z niesmakiem. Miała nadzieję, że chociaż przez parę dni uda jej się ukryć swoją elficką naturę, ale gdy Carney podniósł się i przemówił z szorstkim akcentem stało się dla niej jasne, że nie wyjdzie z tej sytuacji obronną ręką.
Zwróciła uwagę jak zmieniła się postawa pozostałych. Potencjalnie rozluźnieni jednak w każdej chwili gotowi do walki. Ludzie przy sąsiednich stołach przenieśli się jak najdalej od nich lub wymykali się z gospody wyczuwając w powietrzu napiętą atmosferę. Mavis odsunęła od siebie pusty talerz i uważnie śledziła ruchy intruzów z ręką na rękojeści sztyletu. Zerknęła na przerażoną rudowłosą, nie zauważyła jednak żadnej broni poza łukiem na plecach. Kopnęła ją delikatnie i podała pod stołem nóż, na wszelki wypadek. Gdzieś w niej jeszcze tliła się nadzieja, że może jednak obejdzie się bez walki, ale jakoś nie wierzyła, że argumenty Carney'a dotrą do chłopów, pozostała więc w gotowości.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mistrz Gry.




Dołączył: 17 Paź 2015
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 16:49, 09 Gru 2015    Temat postu:

Mina grubego wieśniaka sugerowała, iż słowa Carney'a podziałały na niego. Nie można było tego powiedzieć o jego towarzyszach.
- Co ty, ocipiałeś? - spytał obelżywie zakapior, wydający się być liderem wieśniaków. - Zjeżdżaj!
Zamachnął się na Carney'a swoją pałką. Zrobił to bez większego zaangażowania, próbując jedynie odstraszyć stojącego mu na drodze mężczyznę. Wytatuowany towarzysz wieśniaków także postąpił naprzód. Szwagier, będący zapewne właścicielem pola, skulił się za grubym rolnikiem. Oboje nie kwapili się do szarpaniny.
W tym czasie rudowłosa kobieta posłała szybkie spojrzenie siedzącej naprzeciwko Mavis, błyskawicznie reagując na kopnięcie. Dotknęła sztyletu i zawahała się. Czyżby zyskała sojusznika? Gdyby nowo poznani ludzie stanęli po jej stronie, w mig rozprawiliby się ze wszystkimi wrogami.
- A ty? Masz się czym bronić? - w głowie rudej zaświtała nowa myśl - może oni wcale nie chcą się w to mieszać?
----------------
Sugeruję zmianę kolejności - najpierw Mavis, potem Carney i Vasey

by Vasey
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mavis




Dołączył: 14 Lis 2015
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:41, 10 Gru 2015    Temat postu:

Uśmiechnęła się lekko do rudowłosej próbując dodać jej odwagi.
-O mnie się nie martw. Jeśli będą chcieli walczyć schowaj się za mną. - powiedziała to bez mrugnięcia okiem. Była to jasna deklaracja "zaufaj mi, ja zaufam tobie". Nawet przez myśl jej nie przeszło by odrzucić prośbę o pomoc, to nie leżało w jej naturze.
Gdy jeden z osiłków uniósł drewnianą pałkę błyskawicznie się podniosła i zajęła miejsce obok płomiennowłosej z palcami zaciśniętymi na rękojeści szabli. Nie miała wątpliwości, że Carney sobie z tym poradzi. W końcu był wilkołakiem, a atakowanie wilkołaka tak mizerną bronią to jak rzucanie się z motyką na słońce. Problemem pozostawała reszta napastników. Nie wiedziała czego się po nich spodziewać, a nie chciała jako pierwsza kierować w stronę przeciwników nagie ostrze.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carney




Dołączył: 09 Lis 2015
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szkocja

PostWysłany: Nie 22:10, 13 Gru 2015    Temat postu:

Dwaj wieśniacy wyglądali jakby niezbyt chcieli mieszać się w jakikolwiek konflikt, reszta wydawała się jednak być zdetermitowana. Największy z nich rzucił coś, co niezbyt obraziło Carney'a - słyszał już pod swoim adresem gorsze rzeczy. Inaczej sprawa miała się z tym nieudolnym machnięciem. Mężczyzna oczywiście się go nie przestraszył, uchylił się z łatwością. Nie zmieniło to jednak faktu, że był to zwykły, bezczelny atak. Marny, ale zawsze. Głupia zaczepka ugodziła w jego męską dumę.
- Dobrze wam radzę. - Szkot spoważniał - Albo się stąd grzecznie wyniesiecie, albo pogadamy inaczej.
Oparł wymownie rękę na rękojeści miecza, mając nadzieję, że nawet oni zrozumieją tak wyraźny sygnał.
Zauważył Mavis, która wstała i usiadła obok Rudowłosej. Czyżby coś kombinowała? Jeśli planowała się w to mieszać, Carney nie zamierzał jej bronić. Skoro chciała brać udział w zamieszaniu, niech sama sobie radzi.
Wilkołak wrócił myślami do napastników. Z niezadowoleniem stwierdził, że dał się bezsensownie sprowokować.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vasey




Dołączył: 14 Paź 2015
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 22:37, 13 Gru 2015    Temat postu:

Mimo całej powagi sytuacji propozycja Carneya, skierowana do bandy obdarciuchów, rozbawiła Vasey. Wydała z siebie odgłos, coś pomiędzy chrząknięciem a pogardliwym prychnięciem. Tak jak się spodziewała, prośba wywołała dokładnie odwrotny efekt: wieśniak o gburowatej twarzy zamachnął się na wysokiego mężczyznę, jeszcze bardziej ją rozbawiając. Tym razem Vasey jednak zachowała kamienną twarz, spoglądając teraz na Mavis. Elfka przesiadła się na drugą stronę, szepcząc do rudowłosej kobiety uspokajające słowa.
Wszytko, co mogła zrobić w tej sytuacji sprowadzało się do bacznego obserwowania wszystkich przeciwników, gości i Carneya. Na wszelki wypadek przesunęła się bliżej krawędzi ławki, aby móc jak najprędzej wyskoczyć zza stołu. Szczęśliwie, nikt jeszcze nie zwrócił na nią uwagi. W gospodzie zostali już tylko nieliczni.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mistrz Gry.




Dołączył: 17 Paź 2015
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:26, 14 Gru 2015    Temat postu:

Jakby całego zamieszania nie było za wiele, do gospody wtargnęli kolejni goście. Czy byli mniej czy bardziej niemile widziani niż wieśniacy ciężko było stwierdzić, ale na pewno nikt się ich nie spodziewał. Przewodził im mężczyzna w białym płaszczu. Za nim weszło pół tuzina uzbrojonych ludzi, z wyglądu przypominający strażników miejskich.
- Inkwizycja... - wyrwało się któremuś z tych gości, którzy zdecydowali się pozostać na swoich miejscach.
Gdy wszyscy ucichli, zabrał głos przywódca grupy.
- Nazywam się Miguel García Sánchez i jestem przedstawicielem Hiszpańskiej Inkwizycji w tejże prowincji - przedstawił się, dumnie unosząc głowę. Zdecydowanie przeżył już czterdzieści lat, co można było wywnioskować po siwiejących włosach. - Doszły mnie słuchy o jakowymś konflikcie w gospodzie 'Kary Rumak', a także o pojawieniu się istoty podejrzanej o praktyki magiczne. Proszę o zachowanie spokoju i wskazanie winnych. - Zwrócił się do pojedynczych osób przy stolikach, przyglądających się wydarzeniu.
- Oni wszystko zaczeli - wskazał na wieśniaków stary człowiek, siedzący dość blisko wytatuowanego napastnika. Wzrok inkwizytora powędrował w tamtą stronę, ale zamiast dojść do dziadka, zatrzymał się na podejrzanym osobniku.
- Czyż to nie jest poszukiwany od dawna za uprawianie czarnej magii i składania ofiar złym duchom czarnoksiężnik?
Spojrzenie, jakim obdarzył go wspomniany osobnik mówiło samo za siebie. Sekundę później rzucił się na inkwizytora, miotając przekleństwami, a może zaklęciami.
Gruby wieśniak wydał z siebie okrzyk strachu, bliższy kwikowi świni. Wycelował grubym paluchem w rudowłosą kobietę, wskazując ją podwładnym inkwizytora.
- To ta, której szukacie! Ta ruda wiedźma!
Dając dobry przykład, popędził w jej stronę. Za nim podążył nieszczęsny właściciel pola. Dwóch z inkwizytorskiej świty wyciągnąwszy miecze ruszyli za nimi. Pierwszy zatrzymał się przed stolikiem, drugi stanął z drugiej strony, trzymając końcówkę miecza blisko ramion Vasey.
Gruby wieśniak w biegu poślizgnął się na rozlanym trunku. Wpadł na Mavis i Rudą, jedną ręką wieszając się na oparciu ławki, chybocząc nią niebezpiecznie. Drugą uczepił się włosów kobiety, na co Rudowłosa błyskawicznie uniosła rękę ze sztyletem, przejeżdżając ostrzem po palcach grubasa.
Zamieszanie wykorzystał zakapior, tym razem znienacka atakując Carney'a swoją prowizoryczną maczugą. Był w tym naprawdę dobry, najwyraźniej brał już udział w wielu wiejskich rozróbach.
--------------
Kolejność taka sama.

by Vasey


Ostatnio zmieniony przez Mistrz Gry. dnia Pon 18:28, 14 Gru 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mavis




Dołączył: 14 Lis 2015
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 21:12, 14 Gru 2015    Temat postu:

-Wspaniale...- szepnęła pod nosem odwracając się na dźwięk słowa "Inkwizycja". Zmierzyła wzrokiem człowieka na czele uzbrojonej świty. Znała tę twarz. Zdarzało się, że ów mężczyzna gościł w pałacu jej dziadka z wyżej postawionymi od siebie, jednak teraz, z dala od rodzinnych stron słowna przepychanka z tym człowiekiem raczej by im nie pomogła, a nawet mogła wpędzić w poważniejsze kłopoty. Na tych ziemiach nie ma zbyt dużych praw, ale jej obowiązkiem było bronić swego rodzaju.
Gonitwę myśli przerwał mężczyzna, który poślizgnął się na rozlanej cieczy. Usłyszała krzyk bólu tęgiego mężczyzny gdy jego skóra zetknęła się w ostrzem sztyletu. Za nim już zbliżało się kolejnych dwóch. Wyciągnęła z za psa szable mając pełną świadomość, że ta broń rzuca się w oczy wykonaniem i materiałem, ale nie miała żadnych innych opcji. Kopniakiem odsunęła ze swojej drogi wieśniaka z przeciętymi palcami i zamachnęła się szablą rozcinając rękaw drugiego. Nie zadrapała nawet skóry, ale to wystarczyło, żeby odsunął się z przerażeniem. Następnie nakazując Rudej trzymać się za nią wycelowała broń w rycerza inkwizycji. Ostrze zawisło na wysokości obojczyków. Przeciwnik był jej wzrostu, ale za to dużo większy gabarytowo, wiedziała że może uznać ją za łatwego przeciwnika, dlatego warknęła władczym tonem:
-Ani kroku dalej.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carney




Dołączył: 09 Lis 2015
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szkocja

PostWysłany: Wto 17:23, 15 Gru 2015    Temat postu:

Atmosfera w gospodzie zagęszczała się coraz bardziej, a punkt krytyczny osiągnęła gdy do pomieszczenia wparadowała grupa bojowników. Jednego z nich wyróżniał biały płaszcz. Jeszcze zanim ten się przedstawił, Carney wiedział kto to był. Opowieści o Inkwizycji nie były mu obce, sam znał kilku, którzy z nimi zadarli. Żadnego z nich nie spotkał ponownie. Mężczyzna wiedział, że ze swoją przypadłością jest szczególnie narażony na ściągnięcie na siebie ich zainteresowania. Z drugiej strony, działacze nie umieli przecież w y c z u ć istot magicznych. Jedynym, co wilkołak musiał zrobić, to nie dać się zranić, aby nie ujawnić swojej zdolności do szybkiej regeneracji. Pełnia się nie zbliżała, nie było więc mowy o niekontrolowanej przemianie. Carney poczuł się prawie że bezpiecznie - oczywiście na tyle, na ile pozwalała sytuacja.
Gdy człowiek z tatuażami został posądzony o czary, Szkot ledwo powstrzymał śmiech. Czarnoksiężnicy i czarodzieje zawsze kojarzyli mu się z inteligentnymi, zaś twarz wieśniaka wyglądała na niezbyt skażoną rozumem. Jego głupotę potwierdziło rzucenie się na inkwizytora. Przynajmniej zajęło to uwagę rycerza.
Tymczasem, jeden z tych, którzy nie kwapili się do udziału w zamieszaniu wskazał palcem na Rudą i ruszył w jej stronę razem z dwoma zbrojnymi. Wtedy wszystko wydarzyło się naraz. Grubas poślizgnął się i niedbale złapał poszukiwaną za włosy. Mavis wstała i kopnęła go, wychodząc zza ławy. Błysnęła jej szabla, Carney zauważył w niej coś dziwnego, nietypowego. Nie zdążył jednak stwierdzić co, bo w tym samym czasie najbliżej stojący prostak znowu machnął pałką, bliżej twarzy wilkołaka. Tym razem ten nie stał bezczynnie. W ułamku sekundy wyciągnął miecz i zasłonił się nim. Był pewien, że maczuga nie wytrzyma starcia z ostrzem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vasey




Dołączył: 14 Paź 2015
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:35, 16 Gru 2015    Temat postu:

Widząc wkraczającego do akcji inkwizytora, Vasey usiłowała przypomnieć sobie opowiastki z dzieciństwa. Ojciec niegdyś wspominał o fanatykach z odległych krajów, jednak niewiele było w tym konkretów. Szanowny Miguel tymczasem zwrócił swą uwagę na zupełnie innego człowieka - wytatuowanego w brzydkie wzory wieśniaka. Z boku usłyszała gwizd maczugi, mknącej ku Carney'owi na spotkanie. Jakoś specjalnie się tym nie przejęła.
Jej stolik został otoczony przez podwładnych inkwizytora, przypominających raczej gburowatych strażników miejskich. Poczuła pogardę do grubego wieśniaka, kiedy ten rozpłaszczył się na podłodze po nieudanej próbie wyrwania włosów Rudej. Za to Mavis najwidoczniej nie wytrzymała i teraz odgrażała się przeciwnikom. Vasey rozbawiło to, że jako jedyna została na swoim miejscu, podczas gdy nawet inne kobiety wstawały zniecierpliwione. I ona dłużej nie potrafiła być obojętna.
Potrzebowała element zaskoczenia. Chwyciła oburącz talerz, z którego chwilę temu Mavis jadła posiłek i cisnęła nim za siebie. Nie czekając na dźwięk tłuczonego szkła wstała, wyciągnęła szablę i skierowała ją przeciw czającemu się z tyłu żołnierzowi.
-Coś nie tak? - wysyczała złowrogo. Zerknęła przez ramię na sytuację w głębi sali. Nikt nie zachodził jej od tyłu. Skupiła się na swoim przeciwniku. Jeden fałszywy ruch i strażnik będzie leżeć.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Florence




Dołączył: 15 Gru 2015
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Paryż

PostWysłany: Czw 15:09, 17 Gru 2015    Temat postu:

W drzwiach pojawiła się drobna osóbka. Bose stopy bezszelestnie sunęły po posadce, jednak zdradzał ją brzdęk złotych bransoletek. Miała ich po trzy na każdej kończynie. Rozpuszczone włosy spadały swobodnie na plecy. Suknię nosiła odważną i kolorową, typową jedynie dla ulicznic i wędrownych artystek. Góra przypominała jasnobłękitną koszulinę, z bufiastymi rękawkami sięgającymi łokci, dół składał się z kilku zwiewnych warstw, każdej w innym kolorze. W biodrach owinięta była złotą chustą oraz skórzanym paskiem od niewielkiej torebki.
Wzrok Florence powędrował ku zbiegowisku w kącie sali, gdzie zebrała się nie lada grupa strażników. W ich dłoniach błyskały złowrogo nagie ostrza, stali jednak spokojnie, mierząc bronią w kilku stojących przy stole osobników. Do ataku przystąpiły za to indywidua znacznie gorzej uzbrojone. Dryblas z drewnianą pałką zamachnął się na wysokiego, smagłego mężczyznę. Inny, czarno odziany, rzucił się na osobnika w białym płaszczu, który od razu skojarzył się Flo z Inkwizytorem.
Mogła teraz odwrócić się na pięcie i wyjść, ale nawet o tym nie pomyślała. Jeżeli naprawdę miała do czynienia z Inkwizycją, to nie zamierzała pozwolić, by zarżnęli magów tylko i wyłącznie dlatego, że są magami.
- Co… - zaczęła Flo, po czym szybko odchrząknęła. Zachrypnięty głos przypomniał jej, że przyszła do gospody, by się napić. Teraz jednak nie miało to większego znaczenia – Co się dzieje?
Dokończyła pytanie, kierując je do kobieciny, która właśnie zmierzała ku wyjściu i wyglądała bardziej na zniesmaczoną niż zaniepokojoną. Flo wciąż przyglądała się zebranym przy stole, wyłapując coraz więcej szczegółów i starając się odróżnić strony konfliktu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Raegan




Dołączył: 17 Paź 2015
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 15:14, 19 Gru 2015    Temat postu:

Raegan od dłuższej chwili obserwował nowo przybyłych. Miał dziwne wrażenie, że ich obecność tutaj mogła dla niego oznaczać jedynie kłopoty. Spotykał już dużo... tego typu osób i nigdy nie kończyło się to dobrze. Nie zdziwił się więc, gdy w pewnym momencie drzwi rozwarły się na oścież i do środka Rumaka wkroczył jakiś ważny jegomość.
Oho - przemknęło mu przez myśl i jeszcze bardziej odsunął się od światła, starając się pozostać jak najmniej widocznym w swoim zacienionym kąciku gospody, który upatrzył sobie gdy przybył tu po raz pierwszy.
Zaklął pod nosem, gdy ten sam mężczyzna przedstawił się jako Inkwizytor. Tylko ich mu tutaj brakowało.
Drgnął, słysząc jak rozpytuje o praktyki magiczne.
Przeniósł na niego poddenerwowane spojrzenie. To nie możliwe, żeby przyjechał tu za nim aż z... stamtąd.
Wstał powoli i ignorując rozgrywającą się przed nim scenę, która dla zwykłego obserwatora mogłaby być nawet zabawna, naciągnął kaptur na głowę. W milczeniu, wymijając zabijaków, skierował się do drzwi.
W pewnym momencie jeden facet wywrócił się, robiąc przy tym jeszcze więcej hałasu i już całkowicie odciągając uwagę tego całego Miguela, niech do Piekło pochłonie.
Liczył, że nie przyjdzie mu nagle do głowy przepytywać wymykającego się z gospody człowieka.
Po raz kolejny, od czasu ucieczki z domu, zaczął też przeklinać w myślach swój strój, którego do tej pory nie zmienił na jakiś mniej... widowiskowy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mistrz Gry.




Dołączył: 17 Paź 2015
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 18:25, 20 Gru 2015    Temat postu:

Zanim wiejski czarnoksiężnik dopadł Miguela Garcíę Sancheza, na drodze stanął mu jeden z ubranych jak strażnicy miejscy mężczyzna. Cięciem miecza odrzucił wieśniaka, pozbawiając go przy tym przytomności.
Za to inkwizytorowi z pewnością nie spodobały się słowa Mavis.
- Jak śmiesz zwracać się w ten sposób do Inkwizytora, kobieto! Jestem zmuszony zaaresztować również ciebie! - García Sanchez wykonał wyćwiczony ruch mieczem, mający wytrącić szablę z ręki elfki. Z pewnością zaliczał się do wytrawnych szermierzy, jednak ruch był dosyć popularny. Inkwizytor zlekceważył stojącą przed nim kobietę, licząc na szybkie zakończenie starcia.
Jego podwładny zbliżył się do Rudowłosej z zamiarem wyrwania sztyletu. Ruda zebrała się w sobie, wystrzeliła do przodu ze zwinnością kota i uderzyła go rękojeścią sztyletu. Strażnik padł jak długi. Kobieta ustawiła się za Vasey, chroniąc plecy zarówno dziewczyny jak i własne.
Człowiek stojący naprzeciwko Vasey nie odpowiedział na zadane przez nią pytanie. W zamian za to uznał ją za agresywnego przeciwnika. Zamachnął się na nią mieczem niczym łopatą. Można było uznać to za próbę złamania szabli dziewczyny lub jej wytrącenia. Prawdopodobnie sam strażnik tego nie wiedział.
Miecz Carney'a bez trudu poradził sobie z maczugą. Wieśniak, który jeszcze przed chwilą wymachiwał okazałą pałką, teraz trzymał drewniany kikut. Ułamek sekundy przyglądał mu się w osłupieniu, po czym wypuścił bezużyteczny kawałek kijka. Znienacka wyprowadził cios w twarz wilkołaka. Wpadł w jeszcze większą złość, ale działał przemyślanie. Drugą rękę zakapior trzymał w pogotowiu, zaciśniętą w pięść. Był gotów uderzyć drugi raz.
Nikt nie zwrócił uwagi na kolejną osobę, która tego dnia postanowiła odwiedzić gospodę. Kobieta mijająca Florence odpowiedziała jej roztrzęsionym głosem.
- Inkwizycja przyszła po złych ludzi. Uciekaj, dziewczyno, teraz lepiej im nie przeszkadzać! - pokręciła głową, dając do zrozumienia co sądzi o podobnych awanturach. Zniknęła za drzwiami gospody, prawie wpadając na prawdziwego, aczkolwiek bardzo nietrzeźwego strażnika miejskiego. Mężczyzna, zauważywszy tłum ludzi wysypujących się z gospody na ulicę, musiał zainteresować się sytuacją.
- Co się dzieje? - powtórzył pytanie zachrypniętym od piwa głosem. Gdy jego wzrok padł na Florence, nieładny uśmiech zagościł na czerwonej twarzy. - Panienka tak sama, a może towarzystwa szuka? - zatrzymał się tuż przed nią.
Tymczasem przemykającego Raegana dostrzegł jeden ze strażników.
- Ty na czarno, mówię do ciebie! Coś podejrzanie wyglądasz, wiesz? - zaszedł mu drogę. - Panie Inkwizytorze, to ten czarnoksiężnik! - wrzasnął nagle na całe gardło. - Zostawcie tamtego łachudrę, to jakiś wiejski kuglarz.
Inkwizytor nie odpowiedział, będąc zajętym swoimi sprawami. Zignorowany podwładny wyciągnął miecz i kazał Raeganowi nie ruszać się.
----------------
Kolejność: Mavis, Carney, Vasey, Florence i Raegan

by Vasey


Ostatnio zmieniony przez Mistrz Gry. dnia Pią 22:09, 25 Gru 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.maravillas.fora.pl Strona Główna -> Wschodnie dzielnice Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 2 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Style edur created by spleen & Programy.
Regulamin