Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Nerezza
Dołączył: 25 Lut 2016
Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Rzym
|
Wysłany: Śro 23:49, 27 Lip 2016 Temat postu: |
|
|
Poczuła na sobie wzrok mężczyzny. Nerwowo się poruszyła i ponownie poprawiła włosy, gdy zauważyła, że przygląda się jej bliźnie na twarzy. W wyniku ciągłej zmiany ułożenia kudłów na jej głowie, te zasłoniły połowę jej twarzy. Rez to aż tak bardzo nie przeszkadzało, o ile blizna była dobrze zasłonięta przed spojrzeniem wilkołaka.
- Widzisz coś ciekawego? - spytała, gdy ten gapił się na jej krągłości. Powstrzymała się przed uderzeniem go w twarz, ale w drugiej takiej sytuacji nie będzie wahać.
Uniosła brwi, słysząc jego słowa.
- Skoro masz taki problem z tym, że się do ciebie zbliżyłam, to już się odsuwam. Już lepiej? - to mówiąc, odsunęła się o krok. - No i mogę się założyć, że mam lepszy wzrok od ciebie.
Gdy mężczyzna roześmiał się, lekko zmrużyła oczy i kolejny raz mu się przyjrzała. Jak na jej gust, wyglądał dla niej odrobinę za staro. A skoro był wilkołakiem, to był starszy, niż wskazuje wygląd.
- Tak. Na pewno młoda dziewczyna. - powiedziała, wytrzymując jego spojrzenie. - A jeśli myślisz, że nie wiem, co ci chodzi po głowie, to się mylisz, chędożony zboczeńcu. - dodała cicho. Była pewna, że dzięki swoim wyostrzonym zmysłom usłyszy to.
Bez słowa ścisnęła jego rękę, gdy tylko ją do niej podał. Po raz kolejny spojrzała Carneyowi prosto w oczy i uśmiechnęła się. W tym samym czasie mocniej ścisnęła jego dłoń w silnym, męskim uścisku.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Carney
Dołączył: 09 Lis 2015
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Szkocja
|
Wysłany: Pią 7:58, 29 Lip 2016 Temat postu: |
|
|
Uwadze Carneya nie uszło to, jak często jego rozmówczyni poprawia włosy. Jakby upewniała się czy jej blizna jest dobrze za nimi ukryta. Zanotował w pamięci, aby o nią nie pytać - najwyraźniej był to dla kobiety delikatny temat.
Słysząc jej pytanie odwrócił na chwilę wzrok, by zaraz znowu na nią spojrzeć. Uniósł kącik ust w lekkim uśmiechu.
- Owszem - rzucił krótko. Przecież nikt mu nie zabroni pogapić się na kobiecy biust.
Mężczyzna zmarszczył brwi, gdy wilkołaczka się odsunęła.
- Czy ja mówiłem, że to mi przeszkadza? - Jego wyraz twarzy wyrażał szczere zdziwienie. Nie zamierzał jednak zbliżać się sam, kobiecie chyba niezbyt by się to spodobało. Nie zareagował też na sugestię o lepszym od niego wzroku. Może dzięki tym małym rzeczom spojrzy na niego przychylniej. Nikłe szanse, ale zawsze. Z resztą, mogła sobie myśleć co chce, on swoje wiedział.
Szkot uniósł brew, słysząc wypowiedziane cichcem słowa kobiety.
- Taka młoda, a takie słownictwo... - pokręcił głową z dezaprobatą. - Ale skoro taki ze mnie "chędożony zboczeniec", jak twierdzisz, to dlaczego nadal ze mną rozmawiasz?
Uścisk dłoni kobiety stał się mocny i pewny, Carney spojrzał na nią z uznaniem.
- Czemu mi się nie przedstawisz? - spytał niewinnie, udając naiwniaka. Może i był zbyt nachalny, lecz cóż mógł poradzić? Zadawanie upierdliwych pytań zdecydowanie należało do jego ulubionych rozrywek.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Vasey
Dołączył: 14 Paź 2015
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 23:18, 30 Lip 2016 Temat postu: |
|
|
Zamiast zatrzymać się przy niej na dłużej, Carney podszedł do innej dziewczyny. W swoich czarnych ubraniach wyglądała podejrzanie. Szkota interesowały najwyraźniej kobiety wyróżniające się z tłumu. Vasey prychnęła, urażona takim nastawieniem do życia. Fakt bycia niezwykle pociągającym na pewno nie utrudniał Carneyowi realizacji swoich nieczystych zamiarów.
Starając się nie patrzeć w ślad za mężczyzną, podjechała bliżej kozaków. Konni akrobaci poklepywali swoje wierzchowce, ciesząc się z udanego występu.
- Witajcie, oglądanie waszych występów jest bardzo zajmujące. Czy wasze konie również coś potrafią? - zapytała najbliższych Kozaków. Byli naprawdę nieźli w tym co robili. Vasey nie była pewna, czy dałaby radę zrobić choć połowę ich sztuczek. Musiałaby jeszcze sporo poćwiczyć by dojść do takiego poziomu.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nerezza
Dołączył: 25 Lut 2016
Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Rzym
|
Wysłany: Nie 1:27, 31 Lip 2016 Temat postu: |
|
|
Przewróciła oczami i poprawiła bluzkę tak, żeby jak najmniej było widać. Co nie było łatwym zadaniem, gdyż jej ubranie więcej odkrywało niż zasłaniało.
- Ten widok nie jest dla ciebie. Przynajmniej na razie. - dodała, uśmiechając się z kokieterią. Tak naprawdę nie chciała aż tak pogłębiać znajomości z wilkołakiem, myślała raczej nad tym, żeby zrobić mu nadzieję, a potem go zostawić.
Tymczasem spojrzała na Carneya i ciężko westchnęła, opierając ręce na biodrach.
- Skoro ci to nie przeszkadza, to nie narzekaj i nie komentuj. -powiedziała, z powrotem się do niego zbliżając.
- Taki stary, a zaczepia takiego młode... - powiedziała, kręcąc głową z udawaną dezaprobatą, parodiując gest mężczyzny. - Rozmawiam z tobą, bo się do mnie przyczepiłeś jak rzep do wilczego ogona. No i aktualnie nie mam niczego ciekawszego do roboty. - odpowiedziała na jego pytanie. Celowo częściowo zmodyfikowała porównanie, by było w nim nawiązanie do ich rasy.
- No niech ci będzie, nazywam się Ataraxia. - przedstawiła się, na wszelki wypadek używając drugiego imienia. Rzadko go używała, więc miała pewność, że nikt na nią nie doniesie, a przy okazji Carney da jej z spokój z pytaniami o jej imię.
Po chwilowym uścisku cofnęła rękę, drapiąc paznokciami dłoń wilkołaka, by odwrócić jego uwagę. W tym samym czasie drugą ręką zaczęła ostrożnie przeszukiwać jego kieszenie w poszukiwaniu sakiewki lub czegoś kosztownego.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mistrz Gry.
Dołączył: 17 Paź 2015
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 14:19, 31 Lip 2016 Temat postu: |
|
|
Wąsaci mężczyźni patrzyli dość tępo na Vasey.
- Mówiłem ci, żeby zabrać jakiegoś tłumacza albo chociażby samemu się nauczyć hiszpańskiego – rzekł jeden z nich, spoglądając niepewnie na kobietę. Mówił… Po polsku.
- Sam żeś mógł się nauczyć, ciołku!
Wtem dało się słyszeć w pobliżu kobiecy chichot.
- Tak drogie panie, wyciągać portmonetki i wrzucać pieniążki, raz, raz! – najmłodszy i, trzeba mu było przyznać, najprzystojniejszy z kozaków zbierał właśnie datki do trzymanej w dłoni czapki z szelmowskim uśmiechem na twarzy. Kobiety z pewnością nie rozumiały co do nich mówił, ale bawił je akcent i maniera młodzieńca.
- Zdzisiek, proszę cię… – rzekł z westchnieniem jeden z mężczyzn. Reszta jednak zaśmiała się. – Jeszcze się znajdzie taka, co zrozumie i się skończy kozakowanie.
- A jakie są na to szanse? – zapytał, stojący obok niego. Biorąc przykład z kolegi, zdjął czapkę i wyciągnął w stronę Vasey. – Nie ociągać się i dawać co masz, raz, raz! – rzekł z uśmiechem i takim głosem jakby prawił jej komplement.
* * *
/Rez i Carney: Dam wam jeszcze chwilę spokoju, ale nie za dużo ;)
by Florence
Ostatnio zmieniony przez Mistrz Gry. dnia Nie 14:29, 31 Lip 2016, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Carney
Dołączył: 09 Lis 2015
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Szkocja
|
Wysłany: Nie 22:36, 31 Lip 2016 Temat postu: |
|
|
Wilkołaczka chyba usiłowała zakryć się nieco przed wzrokiem Carneya. Na jego szczęście, ubranie kobiety dosyć to utrudniało.
- Już niedługo. - Puścił jej oczko z zawadiackim uśmiechem.
Spodobało mu się, jak rozmówczyni znowu się zbliżyła. Na towarzyszące temu słowa zareagował z charakterystyczną dla siebie przekorą.
- A co, zabronisz mi?
Tak samo mogłaby brzmieć odpowiedź na drugie stwierdzenie, lecz Szkot spytał o co innego.
- Przeszkadza ci to? - Przekrzywił głowę, patrząc jej przelotnie, niby przypadkiem w oczy.
Nie odnosił wrażenia jakby wilkołaczka przejmowała się jego wiekiem. Czy zaś rozmawiała z nim tylko z nudy? Prawdopodobne, ale przecież jeśli tego nie chciała, zawsze mogła go zignorować czy też po prostu zbyć i odejść. Co miał o tym myśleć? Nie wiedział, więc na razie nie odniósł się do tych słów.
Ataraxia, powtórzył wilkołak w myślach. Co za dziwne imię. Przynajmniej udało mu się postawić na swoim. Miał nadzieję, że nie był to pierwszy i ostatni raz.
Nagle kobieta cofnęła rękę, drapiąc go. Carney wykrzywił twarz, spoglądając w dół. Uniósł brew, widząc jej drugą dłoń, wędrującą w okolice jego płaszcza. Nie wiedzieć czemu, nie sądził, żeby miała "czyste" zamiary. "Czyste" pod względem uczciwości co do niego, oczywiście. Chwilę zastanawiał się co powinien zrobić - czy poczekać, aż coś mu weźmie i wtedy przyłapać na gorącym uczynku, czy zadziałać już teraz. Kusiło go pierwsze wyjście, lecz istniało ryzyko, że mógłby z różnych powodów jednak nie odzyskać swojej własności. Zdecydował więc zrobić coś już teraz. Złapał znienacka Ataraxię za nadgarstek, uniemożliwiając jej ruch. Następnie nachylił się do niej, aby powiedzieć cicho:
- Sprytnie, ale... Nie dość sprytnie, moja droga.
W takiej sytuacji wolał się zabezpieczyć. Wyjął dosyć ciężką sakiewkę z jednej z wewnętrznych kieszeni i pokazał ją wilkołaczce.
- O to ci chodziło?
Rozpiął pasek, po czym spojrzał na kobietę uważnie.
- Nie ekscytuj się za bardzo - rzekł nie bez cienia uśmiechu. Potem przeciągnął sznurek związujący mieszek z pieniędzmi przez pas i znowu się zapiął. Podniósł na rozmówczynię wzrok.
- Teraz lepiej, nie uważasz?
/Flo, nie spiesz się ;P
|
|
Powrót do góry |
|
|
Vasey
Dołączył: 14 Paź 2015
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 22:47, 01 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
Słysząc rodzinną mowę Vasey rozpromieniła się. Uśmiech zagościł na jej twarzy zaraz po wysłuchaniu rozmowy Kozaków. Kilku zaczęło zbierać pieniądze. Jeden z nich wyciągnął nawet rękę w jej kierunku.
Ale dziewczyna ani myślała ich obdarowywać, choć bez wątpienia zasłużyli sobie na to występem. Błyskawicznie wyrwała czapkę mężczyźnie i wsadziła ją sobie na głowę.
- Mam, mam i to bardzo wiele - odpowiedziała w pięknej lecz nieco szeleszczącej polskiej mowie - talentu!
Puściła oczko do ograbionego Kozaka. W mgnieniu oka stanęła na zadzie Sary, tryumfalnie patrząc na konnych akrobatów. Zignorowała wymowne skulenie uszu klaczy, niepochwalającej jej poczynań.
- Myślę, że możemy się jakoś dogadać. - Zarówno po polsku jak i w interesach, dodała w myślach. - Mogłabym zostać waszym... tłumaczem!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nerezza
Dołączył: 25 Lut 2016
Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Rzym
|
Wysłany: Wto 18:40, 02 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
- Oczywiście, że zabronię. - powiedziała, uśmiechając się wbrew woli. Musiała przyznać, choć niechętnie, że coraz bardziej podoba jej się ta rozmowa. Całkiem rozluźniła mięśnie, dotąd gotowe do walki lub szybkiej ucieczki.
- Czy mi to przeszkadza? - udała, że się zastanawia. - Nie, raczej nie. - dodała. Nawet nie zauważyła, że zaczęła szukać wzrokiem wzroku Carneya, chcąc, by on skupił całą swoją uwagę na niej.
Udało jej się włożyć dłoń do jednej z kieszeni płaszcza mężczyzny i z lekkim zawodem stwierdzić, że jest pusta, gdy ten chwycił jej nadgarstek. Chwyt był mocny, jak na wilkołaka przystało, i Rez instynktownie rozejrzała się w poszukiwaniu drogi ucieczki, jak to robiła za każdym razem gdy została przyłapana na kradzieży. Spodziewała się zbulwersowania ze strony Carneya, ale zamiast tego z naburmuszoną miną wysłuchała jego słów. Przez chwilę poczuła się jak zganione dziecko, lecz zaraz to wrażenie zniknęło, gdy tylko zobaczyła sakiewkę. Nie odpowiedziała na pierwsze pytanie, bo wydawało jej się, że nie potrzeba tego robić. Z powrotem się uśmiechnęła.
- Ekscytować się? A jest czym? - spytała zaczepnie, posyłając mu znaczące spojrzenie znad pomalowanych rzęs.
Obserwowała mężczyznę, gdy ten przymocowywał mieszek do paska od spodni. Głupi pomyślała od razu i bardziej się do niego zbliżyła. Jak szaleć to szaleć dodała w myślach. Złapała koszulę mężczyzny i mocno go do siebie przyciągnęła. Stanęła na palcach i pocałowała go, przenosząc rękę na jego kark i lekko go przyciskając, by za szybko nie odsunął głowy. W tym samym czasie jej druga ręka powędrowała do jego sakiewki. Lekko nią szarpnęła, żeby z rękawa wysunął się sztylet, przyczepiony łańcuszkiem do jego wnętrza. Chwyciła broń, po czym przecięła nią sznurki, które przymocowywały sakiewkę do paska. Szybko złapała mieszek, żeby nie spadł, i schowała go do wewnętrznej kieszeni kurtki. Schowała również sztylet, wsuwając go do rękawa. Połowę miała już za sobą. Z kieszeni swoich spodni wyciągnęła swoją sakiewkę, w której było tylko kilka złotych monet. Dla niepoznaki przywiązała ją do paska mężczyzny tak, żeby go nie odpinać. Wszystko to nie trwało dłużej niż dziesięć sekund.
Cofnęła rękę, którą trzymała na karku wilkołaka i odsunęła głowę.
- Podobało się? - spytała z błyskiem w oku.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Carney
Dołączył: 09 Lis 2015
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Szkocja
|
Wysłany: Wto 22:39, 02 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
Zabraniać to sobie możesz, pomyślał Carney. Na głos spytał zaś:
- A co jeśli nie posłucham? Skarcisz mnie?
Tak jak przypuszczał, kobiecie nie przeszkadzała różnica wieku. Nie wyglądała na taką, która zwracałaby na to uwagę, szczególnie z tak wyraźnym makijażem.
Mężczyźnie udało się zaskoczyć niedoszłą złodziejkę, złapaniem na gorącym uczynku. Ta rozejrzała się nerwowo, jakby chciała uciec. Nie ruszyła się jednak z miejsca. Wysłuchała go z zabawnym nadąsaniem wymalowanym na twarzy. Na jej pytanie w głowie Carneya pojawiło się tysiąc różnych odpowiedzi.
- Chcesz się przekonać? - powiedział w końcu, poruszając brwiami sugestywnie. Może i pozwalał sobie na zbyt wiele, ale skoro kobieta była taka zadziorna, to chyba nie poczuje się urażona.
Uwadze wilkołaka nie uszło jak bacznie jest obserwowany. Postanowił zwiększyć czujność. Nagle poczuł ręce kobiety na koszuli; ta przyciągnęła przyciągnęła go do siebie i pocałowała. Jednocześnie na karku poczuł mocny, zdecydowany dotyk jej dłoni. Na chwilę dał się oczarować, przymknął oczy z zadowolenia. Oprzytomniał jednak, gdy poczuł jak ubywa mu ciężaru przy pasku. Czyli to tak, kotku, przeszło mu przez myśl. Po chwili coś znowu zawisło u jego boku; coś lżejszego. Zauważył też jak Ataraxia sięga za kurtkę. Czyżby zamieniła jego sakiewkę ze swoją? Myślała, że się nie zorientuje? Głupia, skwitował w myślach. Gdy ta w końcu się odsunęła, nie zdradził się z niczym. Potarł nieznacznie usta, ścierając z nich szminkę.
- Mogło być gorzej - stwierdził. W tym samym momencie zdecydował się na szybki ruch. Dotknął delikatnie jej talii i przesunął dłoń w stronę jej pleców, wzmacniając stopniowo nacisk. Następnie, korzystając z wilczego refleksu, sięgnął po swoją sakiewkę. Odwiązał tę drugą i porównał je.
- Moja była cięższa, ale... Skoro ta - wskazał na pieniądze wilkołaczki - wisiała u mnie przy pasku, to raczej nie należy do ciebie, prawda?
Uśmiechnął się czarująco.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nerezza
Dołączył: 25 Lut 2016
Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Rzym
|
Wysłany: Czw 0:18, 04 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
- Jeśli mnie nie posłuchasz, to będziesz miał problem. - odpowiedziała krótko nie zagłębiając się w szczegóły, bo sama ich nie znała.
Słysząc drugie pytanie Carneya, dziewczyna prychnęła, co łudząco przypominało wyniosłe prychnięcie pantery.
- Na razie raczej nie chcę się o niczym przekonywać.
Bez problemu udało jej się podmienić sakiewki. Nie myślała, że pójdzie jej to tak łatwo, spodziewała się jakichś trudności. Uśmiechnęła się w duchu i na podstawie ciężaru próbowała określić ilość monet.
- Taa, ale mogło być także lepiej. - powiedziała nieco nieobecnych tonem. Z rozmyślań wyrwał ją następny krok wilkołaka. Najpierw poczuła jego dotyk na talii, który później przesunął się na plecy. Już miała rzucić jakiś kąsliwy tekst o chędożonych zboczeńcach obmacujących młodsze dziewczyny, gdy ten bezczelnie zabrał jej mieszek, który pożyczyła sobie chwilę temu. Z ponurą miną wysłuchała jego słów, po czym w milczeniu zabrała swoje pieniądze.
Nic bardziej nie demotywowało Rez niż nieudana kradzież, więc postanowiła się wycofać. Sprawdziła, czy nikt za nią nie stoi i zrobiła kilka kroków w tył, dopóki nie oparła się plecami o ścianę Domu Luster. Skrzyżowała ręce na piersi i ugięła jedną nogę w kolanie. Próbowała wmówić sobie, że mało ją obchodzi, co teraz zrobi Carney. Nie chciała się przed sobą przyznać, że jednak ją trochę do niego ciągnie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Carney
Dołączył: 09 Lis 2015
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Szkocja
|
Wysłany: Czw 18:41, 04 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
Krótka odpowiedź rozczarowała nieco Carneya. Nie miał w zwyczaju być komukolwiek posłuszny - może oprócz dowódców w wojsku. Zastanawiał się czy słowa kobiety były tylko żartem. Nawet gdyby nie, i tak by to zignorował.
- Już się boję - rzekł poważnie, lecz uśmiech, który po chwili pojawił się na jego ustach mówił co tak naprawdę mężczyzna myślał.
Na jego propozycję Ataraxia prychnęła wyniośle, z nutą arogancji. Szkot nie omieszkał się zauważyć, że powiedziała jednak "na razie". Obiecujący sygnał. A może i nie.
- Na razie, powiadasz - powtórzył jej słowa. - Będę więc czekać cierpliwie.
Kolejne słowa wilkołaczka powiedziała, jakby myślami była zupełnie gdzie indziej. Nie odpowiedział więc na nie. Otrzeźwiło ją dopiero jego nagłe odebranie swojej własności. Jak niepyszna odebrała sakiewkę z mniejszą ilością monet. Carney uśmiechnął się z satysfakcją. Mina nieco mu zrzedła, gdy kobieta wycofała się. Oczywiście nie zraził się z tak błahego powodu. Postąpił powoli za nią i stanął nie za blisko, aby Ataraxia nie miała wrażenia, że ją osacza.
- Nagle przestało ci odpowiadać moje towarzystwo? - spytał, łapiąc za plecami dłonie. Patrzył gdzieś nad jej ramieniem, błądząc wzrokiem po ścianie Domu Luster. Nie obraziłby się gdyby znowu zaczęła szukać jego spojrzenia.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mistrz Gry.
Dołączył: 17 Paź 2015
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 23:36, 05 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
Kozacy wyglądali na zaskoczonych, jednak po chwili roześmiali się jeden po drugim. Ostatnim był ten, który zaczepił Vasey.
Na propozycję kobiety, wszyscy spojrzeli w kierunku jednego kozaka, który bacznie przyglądał się Vasey. Można się było domyśleć, że to on tu dowodzi.
- Tłumacz się przyda – odparł w końcu, skinąwszy głową. – Właściwie to mamy problem z dostaniem się do Zakątka Artystów. Nie chcą nas tam wpuścić i za cholerę… Przepraszam za wyrażenie, nie wiemy dlaczego. Jeżeli pani nam z tym pomoże, to chętnie zapłacimy. To jak?
Uśmiechnął się do niej, oczekując odpowiedzi.
- Nie często można tu spotkać kogoś ze swoich stron, a to zawsze miłe spotkanie. Niech pani pozwoli, że się przedstawię. Mieczysław, zwany Mietkiem. A to Dobroch – wskazał na kozaka, któremu Vasey zwinęła czapkę, następnie pokazywał palcem kolejnych kolegów. – Zdzisiek, Nasko i Wach.
Mężczyźni kiwali głową Vasey, gdy padło ich imię.
- Nie będzie zbytnim nietaktem, jeżeli zapytam, co panią sprowadza do Maravillas?
* * *
by Florence
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nerezza
Dołączył: 25 Lut 2016
Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Rzym
|
Wysłany: Sob 1:51, 06 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
- To sobie poczekasz. Albo i nie. - powiedziała wymijająco.
Wcale się nie zdziwiła, gdy mężczyzna podszedł do niej, z powrotem zmniejszając odległość między nimi. Pozwoliła sobie na krótkie spojrzenie na niego, po czym ponownie spojrzała w bliżej nieokreślonym kierunku.
- Być może przestało mi odpowiadać. - rzekła. Nie wiedziała, gdzie ma podziać wzrok, wolała nie gapić się na mężczyznę, mimo, że ją korciło. Przeniosła więc spojrzenie na swoje paznokcie - jak zwykle idealne, więc przez moment poświęciła im całą swoją uwagę.
Jednak nie mogła się powstrzymać i zerknęła na Carneya. Z rozczarowaniem stwierdziła, że ten błądził wzrokiem gdzieś poza nią. Rez to się nie spodobało, że mężczyzna nie skupia na niej tyle uwagi, ile by chciała.
Nie za bardzo wiedziała, jak to zmienić, więc zrobiła pierwsze, co przyszło jej do głowy. Szybko zbliżyła się do niego, szybciej, niż mógł to zrobić zwykły śmiertelnik, oraz spojrzała na niego z nieukrywaną wyższością.
- Masz jakiś problem? - spytała tonem sugerującym, że lepiej by było, gdyby nie było żadnego problemu.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Carney
Dołączył: 09 Lis 2015
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Szkocja
|
Wysłany: Sob 14:48, 06 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
Carney po raz nie wiadomo który pomyślał, że nigdy nie zrozumie kobiet. Gdyby zaczął zgłębiać się w motywy ich postępowania czy też logikę, zapewne skończyłby z mniejszą wiedzą niż na początku. Zamiast "płeć piękna" - choć niewątpliwie to też była prawda - powinny się nazywać "płeć skomplikowana". Nie inaczej było z Ataraxią. Albo poczeka, albo nie. Dwie zupełnie inne opcje były chyba tak samo możliwe. Od czego miało to zależeć? Nie miał pojęcia.
Następna odpowiedź znowu nic nie zdradziła. Powoli zaczynało to być irytujące. Szkot nie odczuwał bowiem jakoby wilkołaczka nie chciała z nim przebywać. Może po prostu duma nie pozwalała jej przyznać się do faktu, że się jej podoba. Tym lepiej zadziałało wzięcie kobiety na przeczekanie. Nie wytrzymała zbyt długo, co ucieszyło mężczyznę. Podeszła do niego bardzo żwawo; to również pewnie swoje znaczyło. Zadane pytanie wywołało u niego lekki uśmiech.
- Tylko jeden - rzekł cicho, nachylając się ku niej. - Co my tu jeszcze robimy?
Zbliżył swoje usta do ust Ataraxii. Nie pocałował jej jednak, jak gdyby pytał o pozwolenie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nerezza
Dołączył: 25 Lut 2016
Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Rzym
|
Wysłany: Nie 1:15, 07 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
Ucieszyła się w duchu, że Carney znów zwracał na nią tyle uwagi, ile chciała, chociaż nie pokazała tego po sobie. Stanęła na palcach, żeby być chociaż odrobinę wyższą i spojrzała mu prosto w oczy. Lekko przekrzywiła głowę na bok, gdy usłyszała jego pytanie.
- Nie wiem, co ty tu robisz, ale ja czekam na Suku. Znaczy się, na moją panterę. Obiecałam jej, że poczekam tu na nią. - odpowiedziała zgodnie z prawdą.
Właśnie, Suku. Rez zaczynała powoli za nią tęsknić mimo, że ich rozłąka nie trwała długo. Oprócz tego, pantera na pewno dobrze by jej poradziła, co też jej właścicielka ma zrobić z tym natrętnym mężczyzną. Jednak ona jeszcze podziwiała siebie w Domu Luster, więc Rez musiała radzić sobie sama.
Gdy tylko Carney zbliżył swoje usta do jej ust, nie wytrzymała i cała jej duma i arogancja zniknęły. Pocałowała go, kładąc obie ręce na jego plecach i wbijając w nie paznokcie, jakby nie chciała puścić mężczyzny. Oprócz tego, bardziej się do niego zbliżyła, tak, że stykali się ciałami.
Jednak pocałunek nie trwał długo, gdyż dziewczyna szybko się odsunęła. Zmieszana i zakłopotana, z nieco przyspieszonym oddechem i wypiekami na bladej twarzy, nie wiedziała, gdzie podziać wzrok. W końcu spuściła głowę i zaczęła gapić się w podłoże, zawstydzona swoją reakcją
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Style edur
created by spleen &
Programy.
|