Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Carney
Dołączył: 09 Lis 2015
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Szkocja
|
Wysłany: Czw 8:50, 09 Cze 2016 Temat postu: |
|
|
Ku uldze Carneya, Vasey nie zareagowała na niefortunne pytanie o czary. Obawiał się, że zacznie drążyć temat, zadawać pytania aż w końcu go przejrzy. Na szczęście, na razie miało do tego nie dojść.
Elfka nadal była zirytowana, czyli pewnie wciąż odczuwała jakąś zazdrość. Słychać to było w jej słowach, z resztą sam fakt, że ledwo dała mu skończyć dużo znaczył. Rzucił jej spojrzenie pełne udawanego wyrzutu. Oczywiście ta reakcja wcale go nie dotknęła - wręcz przeciwnie, nawet było to dosyć zabawne - ale specjalnie pozorował takie uczucia. Chciał zobaczyć jak Vasey na to zareaguje.
Usłyszał oczywiście jej słowa o pieniądzach, nawet jeśli nie powinien. Miał właśnie wtrącić się z jakąs uwagą, gdy Florence zaczęła grzebać w torebce. Garść monet, którą wyciągnęła była całkiem pokaźna. Szkot zamyślił się. Może i ja powinienem zacząć pląsać i śpiewać dla pieniędzy?, pomyślał. Pamiętał chyba jeszcze jakieś szkockie tańce. Uśmiechnął się do swoich myśli na wspomnienie podrygiwań w kraciastej spódniczce. Zwłaszcza, że tradycyjnie nosiło się ją bez bielizny.
Wilkołak szybko porzucił jałowe rozmyślania. Nie chciał rozstać się jeszcze z elfką, rzucił więc szybko:
- Mogę popatrzeć? - a zaraz potem dodał: - Na wasz występ oczywiście.
Zwrócił się z tym pytaniem wyłącznie do Florence. Chciał, żeby Vasey poczuła taką zazdrość, aby musiała o niego zawalczyć. Niech nie myśli, że wszystko zawsze idzie jak z płatka.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Vasey
Dołączył: 14 Paź 2015
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 19:46, 11 Cze 2016 Temat postu: |
|
|
A więc jednak, występu część dalsza zaraz nastąpi. Nowi ludzie na rynku, pełne sakiewki kołyszące się przy ich pasach. Być może Vas znalazła żyłę złota. Chociaż nie na długo. W końcu czy artysta uliczny uzbiera taką sumę, by wykupić pole za miastem? Raczej nie.
Florence najwidoczniej chciała mieć za sobą podział pieniędzy, natychmiast sięgając do swej torebki. Zdziwienie szlachcianki było ogromne, gdy zamiast wyciągnąć i przeliczyć wszystkie pieniądze, artystka wyciągnęła w jej kierunku garść monet.
- Może powinnyśmy podzielić się po równo, już na koniec występu? - zasugerowała delikatnie, nadal wybałuszając oczy na Flo.
Odwróciła się przez ramie, słysząc donośny głos Carneya.
- Patrzeć nikomu nie zabraniamy - rzuciła, uśmiechając się figlarnie. Ucieszyło ją jego zainteresowanie. Będzie mogła dalej dawać pokaz swoich umiejętności, podczas gdy mężczyzna będzie zachodził w głowe, jak to robi. I jak robi to Florence, dokonująca istnych czarów.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Florence
Dołączył: 15 Gru 2015
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Paryż
|
Wysłany: Wto 17:05, 14 Cze 2016 Temat postu: |
|
|
Flo przewróciła tylko oczami.
- Bierz i nie marudź – rzekła głosem nieznoszącym sprzeciwu, wciskając jej w ręce monety. – To wszystko twoje – dodała szybko i uśmiechnęła się. Tak naprawdę nie była tego pewna, bo pieniądze w torebce wymieszały się z tymi, które miała tam wcześniej, ale raczej Vasey nie powinna się czuć pokrzywdzona.
Na słowa Vasey skinęła głową, potwierdzając, że też nie ma nic przeciwko patrzeniu.
- Na występ, rzecz jasna – wtrąciła żartobliwie.
Półelfka w końcu obdarzyła Carney’a uśmiechem, do tej pory wydawała się być wręcz zimna w stosunku do niego, co było dość dziwne.
Flo wypatrzyła coś w tłumie i trąciła Vasey w ramię.
- Zobacz, chyba nasi muzykanci kończą przerwę. Lepiej do nich chodźmy, bo jeszcze pomyślą, że się od nas uwolnili!
Posłała ostatnie spojrzenie mężczyźnie i ruszyła tanecznym krokiem w stronę grajków.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jane
Dołączył: 22 Lut 2016
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 17:32, 15 Cze 2016 Temat postu: |
|
|
Jane wyczuła, że Luna nie chce mówić o swojej przeszłości. Co sprawiło, że jej zainteresowanie wzrosło dwukrotnie. Postanowiła jednak nie drążyć tematu dalej, skoro zdawał się tak niewygodny dla jej rozmówczyni. Chętnie przyjęła ofiarowane jej jabłko i podała je Syriuszowi.
Proste pytanie Luny zbiło Jane z tropu – z reguły to jej mówiono, jak spędzić czas. Nawet w te nieliczne dni, kiedy przyjmowała gości, najczęściej pełniła funkcję biernego słuchacza. Nie lubiła przewodniczyć, czy też pełnić funkcji lidera w żadnej sytuacji. Taka już była.
Zmieszała się więc na ułamek sekundy, ale zaraz zauważyła muzykantów wracających na stanowiska. -Mam pomysł! - powiedziała lekko drżącym głosem. Podbiegła do smukłej brunetki, która poprzednio tak popisała się swoim tańcem. -Przepraszam, możemy do was dołączyć? Tamta pani w czarnej pelerynie jest byłą tancerką, przyjechała tu z... daleka. Oczywiście, jeżeli nie stanowi to problemu – powiedziała to wszystko na jednym tchu, czerwieniąc się przy tym bardzo. Rzadko odzywała się pierwsza do nieznajomych, rzadko w ogóle się odzywała. Na dodatek zaraz po wypowiedzeniu słów, zdała sobie sprawę, że jej pomysł może nie spodobać się Alicji. Dziewczyna była przecież tak skryta... Ale teraz było już za późno na wycofanie się. Jane chciała za wszelką cenę przedłużyć spotkanie z Luną, a z doświadczenia wiedziała, że nie potrafi zatrzymywać przy sobie ludzi.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Carney
Dołączył: 09 Lis 2015
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Szkocja
|
Wysłany: Czw 6:58, 16 Cze 2016 Temat postu: |
|
|
Carney cały czas wnikliwie obserwował Vasey i wysnuwał coraz ciekawsze wnioski. Jej reakcja na wręczone monety pokazywała, że ta jest szczera oraz prostolinijna, lecz najwyraźniej tylko w stosunku do ludzi, którym ufała. W takim razie będzie się musiał bardziej postarać. Sądząc po jej uśmiechu, nie powinno to być znowu takie trudne. Chyba że znowu będzie grać taką niedostępną. Irytowało go to. Przecież w stosunku do Florence tak się nie zachowywała. Nagle go olśniło - pewnie elfce chodzi o płeć. Może nasłuchała się nakazów matki, cioci czy też innej babki o tym, że powinna uważać, żeby nikomu nie ulegała i że wszyscy mężczyźni są tacy sami. Nie żeby to było kłamstwo; nie działało to jednak na korzyść Szkota.
Prychnął cicho na słowa Vasey oraz przytaknięcie Florence. Jakby ich zdanie miało jakieś znaczenie. Przecież gdyby się nie zgodziły i tak by przyszedł. Spojrzał na artystkę, po czym uśmiechnął się w odpowiedzi z rozbawieniem. Chciałybyście, pomyślał, słysząc jej słowa. Głośno zapewnił tylko:
- Ależ oczywiście! -
Dziewki ruszyły w stronę muzyków; Carney ruszył za nimi. Chciał znaleźć dobre miejsce, aby móc cały czas czarować Vasey. Nagle poczuł paskudną woń, której nigdy by nie pomylił. Zbliżał się tu wampir. Nie chciał rozglądać się po całym rynku, z resztą nie bardzo wiedział kogo szukać. Zacisnął więc zęby i ruszył na swoje miejsce. Nie zdążył zrobić paru kroków, gdy do Florence podeszła jakaś dziewczyna. Zaczęła paplać coś o występach i dołączeniu do artystów. Jej policzki od razu znacznie się zarumieniły. Carney uśmiechnął się szyderczo w duchu. Nie mógł przepuścić takiej okazji. Wepchnął ręce do kieszeni, po czym emanując pewnością siebie, zwrócił się do dziewczyny:
- A ty? Śpiewasz, tańczysz?
Skupił się na magnetyźmie, wbijając w nią wzrok z zagadkowym uśmiechem. Nie zależało mu na niej specjalnie, ale nigdy nie wykluczał żadnej możliwości.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alicja Alikwis
Dołączył: 21 Sty 2016
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Nie wiadomo
|
Wysłany: Sob 15:34, 18 Cze 2016 Temat postu: |
|
|
Spod zmrużonych powiek obserwowała jak Jane biegła wcielić swój pomysł w życie. "Czuje że to zły pomysł", podszepnął umysł. Była daleko ale słyszała co mówi szatynka. "Tak, stwierdził umysł, bardzo zły, jak ty" doszeptał. Rozluźniła barki które przez cały czas na rynku miała spięte. "Pewnie przez tego cholernego wilczka", teraz zdawało się że jest znacznie bliżej niż przedtem.
Powoli zaczęła podchodzić. Obok kobiet które występowały i Jane, stał jej nocny znajomy. Czy może być większa ironia niż spotkanie kogoś kogo się nienawidzi? Wyczuwała magię. Czy wilkołak czarował jej znajomą? " Oj, tak się nie będziemy bawić piesku, ale jeśli coś powiesz o dzisiejszej nocy, spale to miasto, a kruki rozdziobią twoje przypalone resztki, a ja popatrzę sobie na twoje cierpienia. A jak już wyzioniesz ducha, ja zatańczę na twym grobie i pochwalę się swoim czynem przed resztą Zakonu. Słyszała jego uwodzicielskie pytanie. Stanęła lekko za Jane, Syriusz który cały czas podążał za nią, zatrzymał się z tyłu.
-Ona nie-powiedziała odrzucając włosy - Ale ja tak.- uśmiechnęła się przymilnie patrząc mężczyźnie w oczy. " Czy na pewno chcesz podjąć tę grę pieseczku?", zdawała się go pytać.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Vasey
Dołączył: 14 Paź 2015
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 23:42, 20 Cze 2016 Temat postu: |
|
|
Wobec takiej pewności Flo Vas nie miała już wątpliwości. Artystka nie wyglądała na chciwą, więc szlachcianka uznała, że może jej zaufać. Odebrała od niej monety i szybko schowała je do sakiewki przy pasie.
- Dziękuję.
Usłyszawszy zdanie o występie obejrzała się na Florence. Czyżby powiedziała była coś niejednoznacznego? Niby na co, jak nie na występ? Na dwie zgrabne dziewczyny? Jeśli tak, to jeszcze nic złego. Vasey nie rozumiała, dlaczego oglądanie się za ładnymi kobietami było powszechnie uważane za gorszące. Jeśli taka panna nie ma nic przeciwko, rzecz jasna. A bycie podziwianym przez przystojnych mężczyzn należało do całkiem przyjemnych rzeczy.
Z tego wszystkiego Vasey nie zauważyła, kiedy muzykanci wznowili swój występ. Zanim Flo i Vas zdążyły się do nich chociażby zbliżyć, do artystki dopadła młoda dziewczyna, zalewając ją potokiem słów. I znów Carney musiał wtrącić swoje trzy grosze. Szkot nie lubił pozostawać poza kręgiem zainteresowania.
Wszystko byłoby pięknie gdyby nie to, że podeszła do nich jeszcze jedna osoba, na której widok Vasey drgnęła. Było w tej kobiecie coś niepokojącego, jej pewność siebie wyniosłość i chytry wyraz twarzy. Pojawieniu się tajemniczej nieznajomej towarzyszyło dziwne uczucie. Młoda dziewczyna nie wiedziała jednak nic o wampirach ani o tym, jak elfy reagują na magię, jak ją czują. Rozejrzała się, aby odwrócić wzrok od kobiety. Zaraz za nią stał piękny, kary ogier. Zdziwiła się, że Sara jeszcze nie zauważyła konia. Odwróciła się, by powiedzieć jej o interesującym zwierzęciu. Tymczasem złota klacz stała jak wryta, zapatrzona w ogiera niczym w obrazek. Z jej pyska wyrwało cię ciche, drżące rżenie. Vas zaczęła się niepokoić. Sara, otumaniona pięknem ogiera miała uśpioną czujność. W tym momencie Vasey nie mogła polegać na jej wyczulonych zmysłach. Ręka szlachcianki powędrowała w stronę szabli, dziewczyna zatrzymała ją tuż przed rękojeścią, opierając palce na pasie. Obserwowała już nie tylko podejrzaną nieznajomą, ale i resztę otoczenia. Nie odezwała się do kobiety, postanowiła dać szansę innym.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Florence
Dołączył: 15 Gru 2015
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Paryż
|
Wysłany: Śro 20:52, 22 Cze 2016 Temat postu: |
|
|
Flo spodobał się zapał i ogniki w oczach dziewczęcia, więc choć nie znała jej wcale, bez wahania odparła:
- Będzie nam bardzo miło! – po chwili jednak obejrzała się na Vasey, rzucając jej pytające spojrzenie i zachęcający uśmiech. – Prawda?
Zdziwiło ją nieco, że Carney wtrącił się do rozmowy, ale również była ciekawa, co dziewczyna właściwie potrafi, więc nie skomentowała tego. Jednak to nie ona udzieliła odpowiedzi, a rudowłosa piękność, która wcześniej biła Flo i Vasey brawo. Zielonooka uśmiechnęła się do niej szeroko, dając do zrozumienia, że ją poznaje.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jane
Dołączył: 22 Lut 2016
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 16:47, 27 Cze 2016 Temat postu: |
|
|
Jane spadł kamień z serca, kiedy usłyszała odpowiedź artystki. Poczuła do niej ogromny przypływ sympatii i wdzięczności: że jej nie wyśmiała, że jej nie przegoniła. Szczególnie ze względu na to, co stało się chwilę później.
Wysoki mężczyzna, na oko 30 lat, wbił w nią wzrok. Uśmiechał się (chyba do niej?) zagadkowo. Zdziwiona podskoczyła lekko słysząc jego pytanie, po czym – o ile w ogóle było to możliwe – poczerwieniała jeszcze bardziej. Zapytał ją o taniec i śpiew. Zapewniam, że nie chciałbyś usłyszeć, jak śpiewam – pomyślała, a na głos tylko odchrząknęła coś z zakłopotaniem, poprawiając nerwowo kosmyk włosów. Nie zdążyła nic odpowiedzieć, bo nagle do rozmowy wtrąciła się Alicja. Patrzyła mężczyźnie wyzywająco w oczy – czyżby się znali? Śmiała wypowiedź dziewczyny utwierdziła Jane w przekonaniu, że słusznie postąpiła pytając o możliwość publicznego występu razem z grupą.
Nie chcąc zostać wykluczona z rozmowy, wtrąciła: -To prawda, Luna jest baletnicą. Chętnie zobaczyłabym, jak tańczy. - uśmiechnęła się zachęcająco do dziewczyny. Dopiero wtedy spostrzegła wyraz twarzy Luny i zdała sobie sprawę, że dziewczyna może wcale nie chce występować...Może zależy jej na czymś innym.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Carney
Dołączył: 09 Lis 2015
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Szkocja
|
Wysłany: Pon 23:26, 27 Cze 2016 Temat postu: |
|
|
Niestety, na pytanie Carneya nie odpowiedziała ta nowa dziewczyna. Nieoczekiwanie do rozmowy wtrąciła się najbardziej niepożądana osoba, jaka mogła się tylko trafić. Szkot z obrzydzeniem patrzył jak podchodzi bliżej a potem się do niego uśmiecha. Odpowiedział jej wymuszonym grymasem. Przynajmniej wyjaśniło się skąd ten paskudny zapach.
Po chwili dotarły do niego słowa wampirzycy. Ona i taniec? Bezwzględny morderca tańcujący w rytm muzyki? Nie potrafił sobie tego wyobrazić. Niezbyt miał też ochotę na to patrzeć. Zapowiadający się przyjemnie występ Florence i Vasey nagle jakby stracił na atrakcyjności. Pozostawało mu mieć nadzieję, że krwiopijca szybko sobie pójdzie. Patrząc jednak na entuzjazm artystki oraz tej nowej nie powinien chyba liczyć na zbyt wiele. Na razie przyszedł mu do głowy pewien pomysł.
- Przygotujcie się, a ja pójdę po jakieś jedzenie - mruknął, po czym oddalił się w kierunku stoisk z pieczywem i suszonym mięsem. Może w tym czasie jego "urocza" znajoma się rozmyśli i ucieknie daleko stąd.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alicja Alikwis
Dołączył: 21 Sty 2016
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Nie wiadomo
|
Wysłany: Sob 9:06, 02 Lip 2016 Temat postu: |
|
|
Kolorowa artystka wydawała się zadowolona z jej towarzystwa, za to ta druga już nie. Właścicielka Złotej była na jej oko, cała spięta i podenerwowana ale pozostawała czujna o czym świadczyła ręka na szabli. Rudowłosa wyczuwała w niej jakby elfa ale nie do końca nim pewnie była. Za to jej klacz stała jak zaczarowana. Przyczynę tego stanu poznała dopiero gdy jej olbrzymek dumnie wygiął szyję, pokazując szereg mięśni. "Kobieciarz" , rzuciła w myślach. Miała ochotę na bitwę słowną z wilkołakiem, już wymyślała zgrabnie zawoalowane groźby które tylko on by zrozumiał ale ten wymknął się, nie podjął tej gry. Uciekł pod pretekstem szukania przekąsek. Jeszcze go dopadnie. Teraz musi zająć się artystkami. Nie podobało jej się to w co Jane ją wplątała ale musi z tego wyjść szybko i z twarzą. Na razie poczeka sobie na rozwój sytuacji.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Vasey
Dołączył: 14 Paź 2015
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 23:15, 03 Lip 2016 Temat postu: |
|
|
Jeśli się nie przesłyszała, rudowłosa kobieta zwana Luną była baletnicą. I właśnie miała się do nich dołączyć. Vasey nie chciała tego ukazywać ale pomysł, aby nieznajoma dołączyła się do niej i do Florence, był ryzykowny. Wcale się młodej szlachciance nie podobał. Kobieta nie wyglądała sympatycznie a wręcz podejrzanie. Mogła je okraść, pomijając to, iż zarobione pieniądze będą musiały podzielić na trzy, nie dwie części. A więc i zysk mniejszy.
Jednak artystka była zachwycona. Nie chcąc nikogo do siebie zniechęcać, Vas odpowiedziała, siląc się aby jej głos nie zdradzał prawdziwych myśli.
- Ależ oczywiście - mruknęła, będą całkowicie odmiennego zdania.
Nie dość, że ta rzekoma baletnica miała się do nich dołączyć, to jeszcze Carney ubzdurał sobie pójście po prowiant. Lubiła, kiedy na nią patrzył, czuła się przyjemniej gdy stał obok. Nie mając wpływu na decyzję Szkota, przeniosła swój wzrok na młodą dziewczynę, która pierwsza zaczepiła Flo. Mieszkanka Maravillas, bo wyglądała na takową, była zupełnym przeciwieństwem rudowłosej. Ta, z wesołym uśmiechem na twarzy i pogodą ducha byłaby dużo milszym towarzyszem niż jej tajemnicza znajoma. Jak do tego doszło, że te dwie poznały się i polubiły? Vasey nie miała pojęcia.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Florence
Dołączył: 15 Gru 2015
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Paryż
|
Wysłany: Śro 15:01, 06 Lip 2016 Temat postu: |
|
|
- Pospiesz się, czekać nie będziemy! – zawołała za Carney’em, po czym zwróciła się w stronę dziewczyn. Odetchnęła z ulgą, gdy stało się jasne, że Vasey nie ma nic przeciwko towarzystwu dwóch nowych osób.
- Piękny koń – rzekła, przyglądając się czarnemu ogierowi. Po chwili jednak spojrzała na rudą.
- Więc… Luno. Wystąpisz z nami jak rozumiem? - zapytała z uśmiechem. Potem zwróciła się do kasztanowłosej. – A ty? I jak właściwie masz na imię?
/Powinnam przewidzieć, że w górach będzie ciężko z netem... Wybaczcie tę kilkudniową nieobecność.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jane
Dołączył: 22 Lut 2016
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 20:13, 09 Lip 2016 Temat postu: |
|
|
Brunetka zapytała o zdanie inną dziewczynę – wysoką i niewątpliwie piękną, ale z jakiegoś powodu nie zrobiła ona na Jane dobrego wrażenia. Nie podobało jej się spojrzenie, jakim ją obdarzyła, kiedy wymamrotała swoją zgodę na ich występ. Może była przewrażliwiona, ale wydawało jej się, że kobieta gardzi ludźmi wokół niej. Szybko jednak skarciła się w duchu za tak bezpodstawne ocenianie innych i przeniosła wzrok na swoją rozmówczynię.
Ta wzbudziła jej sympatię od samego początku. Pewnie była to zasługa jej otwartości – bo czy inaczej tak szybko zgodziłaby się na współpracę?
Tymczasem mężczyzna, który wcześniej do niej przemówił, ni z tego, ni z owego oświadczył, że wybiera się po jedzenie. Wydało jej się to nieco dziwne, ale nie miała czasu się nad tym zastanowić, gdyż pytanie zadała jej brunetka.
Jestem Jane – odpowiedziała – Bardzo podobał mi się wasz ostatni występ, dlatego pomyślałam, że może Luna...to znaczy... - obrzuciła niepewnie wzrokiem znajomą; mimo wszystko nie wyglądała na zdecydowaną; Jane zaczynała obawiać się, że Alicja straci jakiekolwiek resztki sympatii do niej, jeżeli będzie dalej w to brnąć, dlatego zamilkła. A jako że nie okazywała żadnego znaku aprobaty lub dezaprobaty, postanowiła rozeznać teren i dowiedzieć się więcej o grupie, do której chciała dołączyć – albo, dokładniej mówiąc, Luna miała dołączyć. -Jesteście stąd? Ile czasu już razem występujecie? Zarabiacie w ten sposób na życie, czy zajmujecie się tym w czasie wolnym?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Florence
Dołączył: 15 Gru 2015
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Paryż
|
Wysłany: Wto 1:27, 12 Lip 2016 Temat postu: |
|
|
- Pochodzę z Francji i jestem wędrowną artystką – odpowiedziała za siebie Flo. Rzuciła przelotne spojrzenie półelfce. – Z Vasey poznałam się wczoraj. Nasz ostatni występ był naszym pierwszym wspólnym i mam nadzieję, że nie ostatnim.
Uśmiechnęła się. Zaczęła już stąpać z nogi na nogę. W innych okolicznościach z chęcią pogadałaby dłużej, ale w tej chwili rwało ją do tańca.
- Nie stójmy tak, widownia czeka! – zawołała i podeszła do muzyków, mając nadzieję, że dziewczyny również za nią pójdą. Gdy była już blisko, rozłożyła ręce i obkręciła się na palcach.
- Witam ponownie - zwróciła się z uśmiechem do muzyków i zaczęła swój taniec.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Style edur
created by spleen &
Programy.
|