Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Jane
Dołączył: 22 Lut 2016
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 21:13, 18 Maj 2016 Temat postu: |
|
|
Zdziwiła ją reakcja Luny na zaproszenie do tańca. Jane przez chwilę milczała wpatrzona w kobietę. Nie rozumiała jej. W tonie jej głosu wyczuwała pogardę, tę samą, co na początku ich spotkania. Wyglądało to tak, jakby Luna miała w sobie dwie zwalczające się natury – jedną przyjazną, skorą do pogawędek i śmiechu, drugą wrogo nastawioną, skrytą i pełną pogardy. Tak jej się przynajmniej zdawało. Jane zastanawiała się, która z tych twarzy kobiety jest dominująca, która jest jej prawdziwą twarzą.
Luna nagle oświadczyła, że zamierza zwiedzić północne dzielnice. Odeszła parę kroków. Jane przez chwilę biła się z myślami - nie wiedziała, czy po tych oschłych wypowiedziach dziewczyny nie byłoby nietaktem podążyć dalej za nią. Nie wiedziała, co ma o niej myśleć, intrygowała ją. Jane nie poznała nigdy takiej osoby, wprowadzała ona coś świeżego w ten zwykły ranek. Dlatego podbiegła szybko do znajomej. Chciała ją lepiej poznać.
-Nie obraziłam się!- zawołała głośno przywołując na twarz wesoły uśmiech. -Mogę ci pokazać moje ulubione miejsca dzielnicy! Albo co chcesz!- przerwała, by złapać oddech (trochę się zadyszała próbując dogonić dziewczynę), a z braku pomysłów na dalsze tematy do rozmowy, dodała: -Opowiedz coś jeszcze o sobie! Cokolwiek!
/Po milionie lat, I'm back!
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Florence
Dołączył: 15 Gru 2015
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Paryż
|
Wysłany: Czw 14:00, 19 Maj 2016 Temat postu: |
|
|
Za drugim razem czuła się już o wiele pewniej. Nie zamykała oczu, przede wszystkim po to, by zapamiętać drogę do miejsca, w którym ewentualnie miała się znów spotkać z Rez. Starała się nawet kierować Suku, by zamiast nagłymi skokami, omijać ludzi za pomocą delikatnych łuków, co było o wiele wygodniejsze i mniej męczące.
Zatrzymała Suku na obrzeżach rynku, by nie wciskać się ze zwierzęciem w największy tłum i zsunęła się z grzbietu.
- Zmykaj – rzekła do zwierzęcia z uśmiechem, poprawiając obróżkę. Gdy kotek się oddalił, ruszyła w stronę muzyków, rozglądając się uważnie za Vasey.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Carney
Dołączył: 09 Lis 2015
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Szkocja
|
Wysłany: Czw 15:08, 19 Maj 2016 Temat postu: |
|
|
Rynek zdawał się tętnić życiem podobnie jak wcześniej. Jedyną różnicą był brak muzyki, spowodowany prawdopodobnie chwilowym lenistwem grajków. Carney nie zdziwił się, gdy nie dostrzegł jeszcze tej dziewki w kolorowej sukni, z którą Vasey występowała. Pewnie znudziło jej się czekanie. To oznaczało pewnie kłopoty ze znalezieniem jej, ale dla niego to dobrze. Im więcej czasu spędzi z kobietą sam, tym lepiej.
Szkot zauważył z jakim oddaniem i miłością elfka gładzi sierść klaczy oraz jak opowiada o swojej rodzinie. W jej głosie słychać było pewną dumę, jakby lata spędzone w stajni były najlepszymi w jej życiu. Wilkołak uznał, że temat koni jest warty do zaczepienia się, gdyż interesował elfkę. Jednocześnie, stawała się też ciut bardziej rozmowna i zamyślona, więc może uda się ją jakoś skłonić do dłuższej konwersacji. Musiał tylko wymyślić odpowiednie pytanie. Szczerze mówiąc ten temat niezbyt go interesował, ale skoro widział pewne światełko w tunelu, był gotów to wykorzystać.
Po paru chwilach oraz dokładnym przemyśleniu zapytał:
- Hodujecie konie dla kogoś czy tylko dla siebie?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Vasey
Dołączył: 14 Paź 2015
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 23:29, 22 Maj 2016 Temat postu: |
|
|
Carney dalej pytał o konie i ich hodowlę, nieświadomie dotykając wrażliwego tematu. Kiedyś, dawno temu sprzedawali konie nie tylko magnatom i co bogatszej szlachcie. Również polska jazda regularnie zaopatrywała się u nich.
- Jeśli chcesz kupić konia, musisz szukać u kogoś innego. Stare dzieje. - Być może powiedziała zbyt ostro, jednak emocje wzięły górę. Mało brakowało a kazałaby mu przestać roztrząsać tę kwestię.
Jakby zgadzając się z Vasey, Sara nie odrywała wzroku od Szkota, obserwując go na każdym kroku swymi wielkimi, błyszczącymi oczami. Równie błyszczącymi, co oczy Carney'a.
Gdzieś za plecami mężczyzny mignęła kolorowa suknia. Vas drgnęła, wskoczyła na Sarę i rozejrzała się po rynku.
- Wybacz, ale wydaje mi się, że widziałam Florence. Muszę ją odnaleźć - dodała usprawiedliwiającym tonem. Przyłożyła łydki do boków klaczy, Saraid natychmiast ruszyła, wolno stawiając kolejne kroki. Gdzieś tu musi być Flo, przecież Vas ją zauważyła. Jeszcze tylko parę występów i problem z pięniędzmi przestanie mieć rasję bytu.
/Przepraszam za wstrzymywanie rozgrywki!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Florence
Dołączył: 15 Gru 2015
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Paryż
|
Wysłany: Pon 18:43, 23 Maj 2016 Temat postu: |
|
|
Grajkowie zapytani o kobietę ze złotą klaczą jedynie wzruszyli ramionami. Flo zrezygnowana rozejrzała się po rynku, gdy wtem ujrzała Sarę i Vasey. Uśmiechnęła się szeroko i pomachała w ich stronę, po czym zbliżyła się w podskokach.
- Jak miło, że już jesteś! – powiedziała, gdy stanęła przed półelfką. – Nie uwierzysz. Kojarzysz tego wielkiego, czarnego kota, który zrobił zamieszanie na rynku? Jeździłam na nim. Dwa razy. Nazywa się Suku i jest panterą. I powiem ci, że poszło mi lepiej niż na Sarze! Chyba powinnam sobie takiego wierzchowca sprawić, co o tym sądzisz? I… Gdzie właściwie byłaś?
Wtem przypomniała sobie o tajemniczym jegomościu, za którym szła Vasey i była niezmiernie ciekawa, kim jest.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Carney
Dołączył: 09 Lis 2015
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Szkocja
|
Wysłany: Pon 22:42, 23 Maj 2016 Temat postu: |
|
|
Nagły, ostrzejszy ton Vasey zaskoczył Carneya. A jednak źle odczytał jej słowa i gesty. Ciekawiło go o co chodziło w całej tej historii z końmi ale zdążył zauważyć, że nie warto drążyć tematu. Z drugiej strony, po co mu ta wiedza? Przecież i tak chodziło tylko o jedno.
Miał zacząć jakiś nowy, neutralny temat, gdy elfka rzuciła coś brzmiącego jak słaba wymówka. Oddaliła się pod pretekstem szukania jakieś Florence. Szkot przypomniał sobie artystkę w kolorowej sukni, o którą zapewne chodziło. Zamiast ślepego podążania za Vasey, postanowił zaczekać aż ta odnajdzie towarzyszkę, aby potem włączyć się do rozmowy. Długo nie musiał wypatrywać tancerki - ta szybko sama podeszła do kobiety. Zaczęła wypluwać z siebie kolejne słowa, trajkotając wesoło. Mężczyzna wyłapał ostatnie pytanie i zdecydował teraz się wtrącić. Podszedł swobodnym krokiem, wciskając ręcę w kieszenie.
- Ze mną - odpowiedział na pytanie tamtej, podnosząc wzrok na elfkę. Zaraz jednak zwrócił się z powrotem do Florence: - My się chyba nie znamy, prawda?
Teraz, będąc bliżej, mógł się jej lepiej przyjrzeć. Otaksował dziewkę wzrokiem, zwracając uwagę na jej szczupłą talię, drobny nosek, a przede wszystkim duże, zielone oczy. Miała w sobie coś przyciągającego i Carney nie był pewien czy to zasługa jej urody czy zaraźliwego entuzjazmu. Gdyby tylko nie bawiła się magią, mogłaby go naprawdę zainteresować. No ale była jeszcze Vasey. Romansowanie z inną kobietą raczej by ją do niego nie przekonało. Co innego mały, niepozorny flirt. Tego nigdy nie wykluczał.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Vasey
Dołączył: 14 Paź 2015
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 12:47, 26 Maj 2016 Temat postu: |
|
|
Vasey już myślała, że barwna suknia zwyczajnie jej się przywidziała. Wtem ujrzała Florence, wesoło machającą do niej ręką. Odwzajemniła jej uśmiech, minimalnie unosząc kąciki ust.
Wysłuchała potoku słów płynącego z ust artystki, nie wiedząc, co o tym wszystkim myśleć. Czarna pantera przechadzająca się po rynku brzmiała dosyć podejrzanie. Pomimo tego pamiętała głośny ryk wcześniej tego dnia.
Zanim znalazła odpowiedź na pytanie Flo, zaskoczył ją Carney, bezczelnie wcinając się w rozmowę. Inna sprawa, że Vas zignorowała go zupełnie, rozglądając się za Florence.
- Byłam w północnej części miasta. Tam było nieco spokojniej, mogłyśmy z Sarą się wyciszyć. - Za plecami Vas Saraid przybrała ironiczną minę i parsknęła, nie mogąc powstrzymać się przed ukazaniem swojej dezaprobaty.
Flo zapatrzyła się na Carney'a, co można było powiedzieć również o przystojnym mężczyźnie. Vasey poczuła się odrobinkę poza rozmową, gdy Szkot zagadał do artystki. Niech sobie trochę porozmawiają a Vas wymyśli, co mogłaby pokazać na kolejnym występie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Florence
Dołączył: 15 Gru 2015
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Paryż
|
Wysłany: Pią 23:25, 27 Maj 2016 Temat postu: |
|
|
Nie zwróciła początkowo uwagi na mężczyznę, który zbliżał się w stronę jej i Vasey, ale trudno się było dziwić, po rynku kręciło się mnóstwo osób. Teraz patrzyła to na nieznajomego, to na półelfkę.
- Chyba byliście w takim razie – zauważyła Flo, po czym zatrzymała wzrok na mężczyźnie. Z pewnością się nie znają, takiego przystojniaka trudno by było zapomnieć.
- Florence, Flo, różnie mówią – odparła z uśmiechem, wystawiając doń rękę na przywitanie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Carney
Dołączył: 09 Lis 2015
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Szkocja
|
Wysłany: Sob 22:38, 28 Maj 2016 Temat postu: |
|
|
Odpowiedź Vasey niezbyt się Carney'owi spodobała. Czyli postanowiła go ignorować. Dobrze. Skoro tak chciała, to niech tak ma. On też nie będzie na nią zwracać uwagi. Może nawet da jej powody do zazdrości. Szkot skupił się teraz na Florence, która przynajmniej chciała z nim rozmawiać. Tak przynajmniej mu się zdawało, bazując na jej pozytywnym nastawieniu. Chociaż kto wie, może wobec swoich wrogów też udawała taką miłą i otwartą osóbkę.
- Wiem - odrzekł na jej słowa. Uśmiechnął się zawadiacko, ściskając jej drobną dłoń nie za mocno i nie za delikatnie. Przedstawił się, a następnie rzekł: - Imponujący występ. No i naprawdę ładnie śpiewasz.
Mężczyzna postanowił zobaczyć jak ta dziewka zareaguje gdy użyje magnetyzmu. Skupił się na swojej nietypowej umiejętności, patrząc Florence w oczy.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Vasey
Dołączył: 14 Paź 2015
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 20:01, 29 Maj 2016 Temat postu: |
|
|
Artystka nie mogła darować im tej znaczącej uwagi. Vasey chętnie zgromiłaby wzrokiem Szkota, który koniecznie musiał wepchnąć się do ich rozmowy. Tym bardziej, że teraz młoda szlachcianka poczuła się już zupełnie zbędna. Zarówno Carney jak i Flo byli sobą całkiem zainteresowani. Przełknęła komplementy prawione tancerce, wiedząc, że mężczyzna ma całkowitą racje. Za to spojrzenie, jakim obdarzył Flo, nie było jedynie oznaką sympatii. Wcześniej Carney patrzył w ten sam sposób na Vas a teraz najwyraźniej stwierdził, że nie opłaca mu się z nią zadawać. Cóż, Vasey zdecydowanie nie była miłą, sympatyczną istotką.
- Zapoznawajcie się dalej, ja w tym czasie przemyślę dalszy występ - jej głos nie zdradził żadnych emocji, wręcz zabrzmiał jak przyjacielska porada. Ja dam wam trochę czasu i potem kulturalnie wrócę.
By zapomnieć o tej chwilowej samotności, odwróciła się do Sary i pogładziła złotą sierść. Jak dotąd nie miała innych bliskich przyjaciół. Teraz zaczęła na poważnie się zastanawiać, czy w Carneyu nie widzi kogoś więcej niż poznanego po drodze, jakkolwiek przystojnego mężczyznę.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Florence
Dołączył: 15 Gru 2015
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Paryż
|
Wysłany: Pon 0:47, 30 Maj 2016 Temat postu: |
|
|
Skąd wie?, przemknęło jej przez myśl, lecz wtem jej wzrok poszybował w stronę Vasey.
Flo spodobał się ten zwykły, męski uścisk, bez zbędnego wyrachowania. Mężczyzna ogólnie sprawiał wrażenie bardzo naturalnego.
Dziewczyna była na tyle pewna siebie, by wziąć słowa Carney’a za szczery podziw. Uśmiechnęła się więc, mile połechtana, spuszczając na chwilę powieki.
- Dziękuję – odparła, zgarniając włosy za ucho. Gdy znów spojrzała na Carney’a, przeszył ją dreszcz, zresztą bardzo przyjemny, rozlewający ciepło po całym ciele. Mężczyzna w tej chwili wydał jej się niemalże idealny. Źrenice dziewczyny rozszerzyły się jakby chciały pochłonąć każdy detal twarzy rozmówcy.
Dopiero słowa Vasey wyrwały ją z tego dziwnego transu. Początkowo jedynie kiwała tępo głową, zgadzając się, że powinni się lepiej poznać, lecz gdy przeniosła wzrok na półelfkę, która stała teraz do niej plecami, w jej głowie pojawiła się nowa myśl – co Vas i Carney’a właściwie łączyło?
- Długo się znacie? – zapytała Carney'a, chcąc rozwiać wątpliwości. Teraz, gdy już nieco otrzeźwiała zaczął do niej docierać delikatny, magiczny impuls. Czarnowłosa uśmiechnęła się nagle, a był to uśmiech niemalże zadziorny. Oparła piąstki na biodrach i przekrzywiła lekko główkę – Czy ty mnie czarujesz? – zapytała, nieco cichszym głosem.
Ostatnio zmieniony przez Florence dnia Pon 0:49, 30 Maj 2016, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alicja Alikwis
Dołączył: 21 Sty 2016
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Nie wiadomo
|
Wysłany: Wto 16:34, 31 Maj 2016 Temat postu: |
|
|
Jeszcze zanim Jane zdążyła zawołać, wampirzyca usłyszała jej szybkie, drobne kroki. Syriusz machnął łbem "Tylko jej nic nie zrób" zdawał się mówić, wyczuwając zły humor swojej pani. Rudowłosa rzuciła mu tylko szybkie, zimne spojrzenie. Ale natychmiast przybrała neutralną maskę bo zdyszana szwaczka była już obok niej. Alicja nie zatrzymywała się, szła dalej. Obok niej zmęczona Jane probowała znów nawiązać rozmowę. "Opowiedzieć coś o sobie???" Nie potrafiła ukryć zdziwienia gdy usłyszała prośbę szatynki. "Dobra", pomyślała sarkastycznie "W wieku siedmiu lat mój dom spalono, a rodziców zabito. Przygarnął mnie zakon zabójców i uczył w swojej tajnej siedzibie na odludzu, potem podróżowałam z swoim baletem po wielu miastach europejskich występując i zabijając ludzi. A i jestem jeszcze wampirem, zapomniałam wspomnieć? O, jak mi przykro Jane, chcesz słuchać dalej?", wybuchłaby niewesołym śmiechem ale wtedy wyszłaby na szaloną "przecież i tak już jestem", więc tylko prychnęła do swoich myśli.
-Nie ma o czym mówić- przystanęła przy straganie i kupiła parę jabłek - Nie jest to zbyt wesoła historia- nazwałaby ją bardziej mroczną.
Przystanęła w cieniu kamienicy.
-Chcesz mu dać jabłko?- zapytała wyciągając owoce w stronę Jane i wskazując swego olbrzymka. Sama turlała z zainteresowaniem jedno między palcami.
-To co teraz robimy?- zapytała, po czym wgryzła się w dojrzałe, krwisto-czerwone jabłko.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Carney
Dołączył: 09 Lis 2015
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Szkocja
|
Wysłany: Czw 15:35, 02 Cze 2016 Temat postu: |
|
|
To, co Vasey powiedziała prawie go rozbawiło. Nie brzmiała jakby była zła, ale same słowa zdawały się mówić, że elfka nie życzy sobie być ignorowana. I dobrze, niech poczuje trochę zazdrości. Może wtedy poczuje do niego coś więcej.
Reakcja Flo na komplement była dokładnie taka, jakiej się po niej spodziewał - pełna uroku i pewnej delikatności. Jeszcze bardziej spodobało mu się jednak jak zachowała się potem. Co jak co, ale wpatrzone w niego kobiece oczy zawsze były przyjemnym widokiem. Uśmiechnął się, widząc jak dziewka kiwa automatycznie głową, najwyraźniej nie mogąc oderwać od niego wzroku. Znając życie w ogóle nie słyszała co Vasey mówi. Normalnie w takiej sytuacji pocałowałby dziewkę ale pamiętał o tym, iż obok stała elfka. Raczej wątpił, żeby spodobało jej się gdyby pocałował inną kobietę. Jakby to było jakimś problemem.
Carney usłyszał pytanie Florence. Chwilę zastanawiał się czy powiedzieć prawdę czy coś podkoloryzować. Zaraz przypomniał sobie jednak, że nawet gdyby powiedział coś niekoniecznie zgodnego z prawdą, zapewne Vasey szybko by to skorygowała i nie wypadłby najlepiej. Tym razem prawda chyba okazywała się najlepsza.
- W zasadzie to nie. - Zerknął przelotnie na elfkę, jakby chciał to potwierdzić. Po spojrzeniu na Flo, zauważył jakąś zmianę na jej twarzy. Uśmiech, który się na niej pojawił był nieco zaczepny, jakby dziewka coś kombinowała. Jej słowa wszystko wyjaśniły. Cholera, wyczuła, że coś jest inaczej niż zwykle. Mógł się domyślić, przecież widział jak ona sama miała sporo do czynienia z magią. Choć swojego "talentu" tak nie nazywał, nie zdziwiłby się gdyby jakoś dało się go zdemaskować. Szkot wyczuł co prawda swoiste rozbawienie w głosie kobiety, lecz on potraktował wszystko poważnie. Gdyby Vasey usłyszała niewinne pytanie, jego reputacja z pewnością ległaby w gruzach. Albo przynajmniej mocno by się zachwiała. Żywił więc nadzieję, że tak się nie stało.
Nie dając po sobie niczego poznać, zrobił zdziwioną minę i rzekł cicho:
- Ja? Co za dziwne insynuacje. Nie jestem na tyle nieporadny, żeby musieć używać do czegokolwiek jakichś czarów-marów.
Rzucił szybkie spojrzenie elfce. Ich i tak już nadwerężony związek zawisł na włosku.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Vasey
Dołączył: 14 Paź 2015
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 10:09, 05 Cze 2016 Temat postu: |
|
|
Rozmowa Carneya i Florence trwała w najlepsze. Nawet wspomnienie o czarach nie ruszyło wyczulonej na magię Vas. Dziewczyna, obawiając się wszelakich magicznych sztuczek, tym razem potraktowała to jako żart dotyczący niesamowitego uroku Szkota. Oraz tego, jak mocno działał na kobiety. W końcu Vasey trzymała się z dala od ludzi z nadprzyrodzonymi mocami. Nie miała pojęcia, że los postanowił sobie z niej zadrwić, stawiając ją przed dwoma panującymi nad magią osobnikami.
Vasey łatwo się irytowała, toteż słysząc, jak jej towarzysze niefrasobliwie flirtują, zaczęła się niecierpliwić.
- I jak, gotowa na występ? - zagadnęła Flo, niemal nie pozwalając Carneyowi dokończyć zdania. Oparła rękę na szyi Sary, dając tym samym znak, że i ona jest gotowa. Obie wolały mieć te błazeńskie popisy za sobą. Podeszła bliżej artystki.
- O, przypomniało mi się, że jeszcze musimy się podzielić zebranymi pieniędzmi - mruknęła do niej, nie chcąc, aby Carney mieszał się w ich interesy.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Florence
Dołączył: 15 Gru 2015
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Paryż
|
Wysłany: Śro 18:34, 08 Cze 2016 Temat postu: |
|
|
Nie umknęło Flo to jak Carney spoglądał w stronę Vasey. I nagle zdało jej się, że wszystko pojęła. Mężczyzna najwyraźniej był zauroczony półelfką, zresztą trudno się było temu dziwić. Szczęściara, pomyślała, za mną tylko pijane jełopy się oglądają.
Nie spodobały jej się słowa Carney’a. Używanie magii na pewno nie świadczyło o nieporadności. Czary wymagały niesamowitego skupienia i cierpliwości, a także ciężkiej pracy. Ale przecież on powinien o tym wiedzieć, gdyż wszystko wskazywało na to, że sam był czarodziejem. Dlaczego więc to powiedział? Czyżby nie chciał się do tego przyznać? Nie powinno jej to dziwić, nie jest zbyt rozsądnie rozpowiadać wszem i wobec o swoich magicznych zdolnościach, a Carney nie mógł wiedzieć, że akurat w tej sprawie mógł Flo zaufać.
- Na to zawsze jestem gotowa! – odparła radośnie na pytanie Vasey.
- Racja, racja – rzekła Flo na wspomnienie o podzielę pieniążków. Zajrzała do torebki i wyjęła garść monet, nawet nieco więcej niż powinna i podała półelfce.
- Ups – rzekła nagle i zaczęła wybierać małe, płaskie kamyczki tkwiące pomiędzy monetami. – No, chyba wszystkie.
Uśmiechnęła się do Vasey.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Style edur
created by spleen &
Programy.
|